Każdy mól książkowy
ma ukochanych autorów, którzy idealnie trafiają w jego literackie
gusta. Ale są też historie i bohaterowie tak bardzo zapadający
czytelnikom w serce i pamięć, że najchętniej nie rozstawaliby się
z nimi. Dla mnie taką postacią jest Mercedes Thompson – kobieta
kojot, mechanik samochodowy doskonale radząca sobie z wilkołakami,
a nawet z wampirem, ale drżąca przed własną matką. Odważna,
niepokorna, pyskata i przyciągająca kłopoty jak magnes. Jeśli w
okolicy czai się zło, nie ma wątpliwości, że stanie na drodze
naszej miłej Mercy, która zawsze podejmuje wyzwanie przyprawiając
nie tylko o ból głowy swojego męża Adama – alfę stada
wilkołaków Dorzecza Kolumbii.
Nie będę ukrywać, że
siódmy tom cyklu z Mercedes Thompson „Żar mrozu” był
najbardziej wyczekiwaną przeze mnie tegoroczną premierą. Byłam
ciekawa, czy Patricia Briggs pozwoli swojej bohaterce nacieszyć się
rolą świeżo upieczonej żony. Oczywiście miałam pewne
przeczucia, ale nie przypuszczałam, że autorka zafunduje Mercy
zawirowania na miarę trzęsienia ziemi i nie tylko zmasakruje jej
ukochanego „Królika”, ale też doprowadzi do uprowadzenia Adama
oraz jego watahy i tym samym postawi dziewczynę przed nie lada
wyzwaniem.