Fantastyka to moja ulubiona dziedzina
literatury, ponieważ daje mi możliwość podróży w nieznane
rejony wyobraźni. Większość książek z tego gatunku stanowi
swego rodzaju niespodziankę, gdyż nigdy nie wiadomo kogo lub co
spotkamy w danym utworze, z jakim rodzajem magii przyjdzie nam
obcować i czym zaskoczy nas dana rzeczywistość. Czasem nazwisko
autora pozwala spodziewać się określonych wrażeń. Kiedy sięgałam
po książkę Mateusza Sękowskiego moja wiedza „operacyjna” była
bardzo uboga i składała się z tytułu, obiecującego opisu
okładkowego i danych autora, który okazał się osobą bardzo
chroniącą swoją prywatność i ujawnił jedynie imię i nazwisko.
Podjęłam ryzyko, choć w takich przypadkach nie obiecuję sobie zbyt
wiele, to muszę przyznać, że przeżyłam bardzo miłe rozczarowanie.
Aerdin Veske jest ćwiećelfem,
prawowitym dziedzicem Dertisa Veskesa. Od osiemnastu lat przemierza
świat w poszukiwaniu informacji, które doprowadziłyby go do
zabójców rodziców. Jego celem jest zemsta, ale kiedy komuś bardzo
zależy na zacieraniu śladów, zdobywanie niezbędnych informacji nie
jest ani łatwe, ani bezpieczne. Mężczyzna ma jednak swoich
informatorów, a każdy kolejny skrawek informacji prowadzi go
niebezpieczną drogą do prawdy, na której niejednokrotnie będzie
musiał położyć na szali własne życie, zaryzykować, zaufać
własnej intuicji i zmierzyć się z magią, a także z
nieprzewidywalnym przeciwnikiem. Ale czy Aerdin jest gotowy na "spotkanie" z tajemnicami z przeszłości i niespodziankami jakie
szykuje mu los?