poniedziałek, 22 września 2014

Franio Buras

Niektórzy twierdzą, że w dniu, w którym rodzi się człowiek, mapa nieba jest zapisana w określony sposób. A data urodzenia dla każdej istoty ludzkiej ma wyjątkowe znaczenie, gdyż w pewien sposób determinuje jej charakter, usposobienie i temperament. Ale czy zastawialiście się kiedyś, czy osoby przychodzące na świat w dniach powszechnie uznawanych za pechowe np.: trzynastego w piątek są skazane na więcej niepowodzeń niż pozostali i częściej zdarza się im padać ofiarą niepomyślnych zbiegów okoliczności?

Franio Buras urodził się w piątek trzynastego maja, a ta data sprawiła, że jego życie zostało naznaczone brzemieniem w postaci pecha, który prześladował go od pierwszych chwil życia. Tak, Franio przyszedł na świat nogami do przodu, potem został przydzielony do niewłaściwej matki, a podczas chrztu nie obyło się bez mrożących krew w żyłach incydentów stanowiących według chrzestnej „zły omen”. Pech, który przyssał się do najmłodszego członka rodziny Burasów nie raz wystawiał jego życie na niebezpieczeństwo, ale czy rzeczywiście był odpowiedzialny za wszystkie nieszczęścia i kłopoty jakie go spotkały?


Autor zabiera czytelnika w lata pięćdziesiąte ubiegłego stulecia do niewielkiej wioski o nazwie Badziejowice, w której życie płynie powoli i w ustalonym rytmie. Udało mu się oddać klimat małej miejscowości oraz tamtych czasów. Gdzie „czysta stołowa” jest nie tylko uznaną formą podziękowań, ale też stanowi podstawowy element pertraktacji oraz motor do załatwiania spraw i uzyskiwania informacji z pierwszej ręki.

Główny bohater jak każde dziecko jest ciekawy świata i otaczającej go rzeczywistości, a zdobywane z biegiem dni umiejętności sprawiają, że coraz więcej celów jest w zasięgu jego możliwości. Niestety ich zdobywanie niesie za sobą nieznane mu ryzyko i uaktywnia pecha, który coraz częściej daje o sobie znać I choć pierwsze spotkania z popielnikiem i maszynką elektryczną na zawsze pozostawiają w nim ślad, to dopiero w szkole podstawowej przekonuje się, że pasmo nieszczęść może nie mieć końca.

Henryk Derus posługuje się lekkim i przyjemnym w odbiorze stylem, który pozytywnie wpływa na komfort czytania. Fabuła książki składa się z chronologicznie następujących po sobie wydarzeń, które w znaczący sposób wpłynęły na życie głównego bohatera. Natomiast pierwszoosobowa narracja pozwala poznać jego myśli, odczucia i przemyślenia.

Autor w żartobliwy i z przymrużeniem oka sposób ukazuje proces dojrzewania młodego człowieka, w którym wzloty i upadki to chleb powszedni. Pokazuje, że nie zawsze niesprzyjające zbiegi okoliczności są przyczyną naszych nieszczęść, a za wiele z nich jesteśmy odpowiedzialni sami. Czasem wystarczy wsłuchać się w głos rozsądku i nie iść na żywioł aby uniknąć pewnych niepowodzeń, jednak żeby zdobyć tę wiedzę trzeba swoje przeżyć.

Fabuła książki nie jest skomplikowana, a perypetie Frania mogłyby przytrafić się każdemu niesfornemu chłopakowi. I choć przygoda z książką jest ciekawym doświadczeniem, doznania literackie pozostają na poziomie przeciętnym. Zabrakło mi emocji i elementu, który sprowokowałby moje szare komórki do przemyśleń i refleksji. Największym atutem publikacji jest dobry humor, który autor dozuje w dużych dawkach, dlatego jeżeli macie ochotę na wesoły wieczór, to ta lektura spełni Wasze oczekiwania. Ale jeśli oczekujecie od utworu literackiego więcej, historia Frania może nie przypaść Wam do gustu. 

Cytat: "I pomyśleć tylko jak niewiele brakowało, abym zszedł z tego świata, zanim tak naprawdę się na nim pojawiłem"

Ze strony Wydawnictwa:

Nazwisko Buras odziedziczyłem po przodkach w linii męskiej, a imię Franio po ojcu mojego ojca. Na świat przyszedłem w piątek trzynastego maja i gdybym przewidział ile nieszczęść sprowadzi na moją głowę ta data, pewnie starałbym się narodzić dzień wcześniej lub dzień później. Niestety los chciał inaczej i w konsekwencji jego decyzji, doświadczyłem tylu dziwnych przypadków, że jedynym ich wytłumaczeniem, jakie przyszło mi do głowy, był pech. Pech, który narodził się wraz ze mną i co jakiś czas dawał o sobie znać. Jednak z upływem lat coraz częściej zacząłem zadawać sobie pytanie, czy rzeczywiście za wszystkie moje kłopoty odpowiedzialny jest tylko on... 
 
Tytuł:: Franio Buras
Autor: Henryk Derus
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 162
Data wydania: 2014-08-28
 Za książkę dziękuję wydawnictwu Novea Res

8 komentarzy:

  1. Mogłabym przeczytać, ale szkoda że brakuje w tej książce emocji...
    A okładka mi się nie podoba, nie zwróciłabym na tę książkę uwagi w księgarni...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa i nie gruba objętościowo, także może dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może kiedyś się skuszę, ale na razie mam sporo innych pozycji w kolejce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ciekawa czy we mnie wzbudziłaby pokłady śmiechu. Może kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie poczytam o przygodach Frania Burasa. Oby ta lektura nie okazała się dla mnie pechowa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe co na to inni, urodzeni w piątek trzynastego. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem skłonny zaryzykować

    OdpowiedzUsuń