Nikt z nas nie lubi pasożytów. Na samą myśl, że jakiś obcy organizm postanowił zamieszkać nasze ciało czujemy bunt. Tym bardziej trudno nam sobie wyobrazić nieprzyjaciela, który nie tylko opanował nasze ciało, ale i umysł, odbierając nam wszystko, co składało się na nas samych, na to kim jesteśmy i kim byliśmy
W powieści „Intruz” Stephenie Meyer zabiera czytelnika do świata przyszłości, który zostaje opanowany przez obce byty- Dusze, które przybyły na Ziemię, aby powstrzymać ludzi przed ich niszczycielska działalnością wobec planety. Każda dusza wszczepiona do organizmu żywiciela ( człowieka), opanowuje jego ciało i umysł i tym samym staje się jego władcą. Akcja powieści rozpoczyna się w momencie, kiedy większość świata została już opanowana przez najeźdźców, a ci, którym udało się uniknąć strasznego losu muszą się ukrywać. Jednymi z pozostałych są Melanie i jej brat Jamie. Wszystko układa się dobrze, aż do dnia, w którym Melanie wpada w ręce nieprzyjaciela, a w jej ciało zostaje wprowadzona dusza imieniu Wagabunda. Zabieg przebiegł prawidłowo, ale z biegiem czasu okazuje się, że świadomość Melanie nie ma zamiaru poddać się bez walki, ale też ma pewne zamiary wobec swojego intruza. Na pozór obie mają jeden cel- odnaleźć pozostałych rebeliantów i choć powody ich działania są tak odmienne, każda z nich będzie musiała podjąć ogromne ryzyko.