wtorek, 25 czerwca 2013

W poszukiwaniu odpowiedzi...


W twórczości Johna Greena zakochałam się podczas lektury „Gwiazd naszych wina”, która wystawiła moją wrażliwość na ciężką próbę. Autor ujął mnie swoją szczerością, nazywaniem rzeczy po imieniu i brakiem upiększeń, które podczas podejmowania pewnych tematów są nie na miejscu. Sięgając po „Papierowe miasta” nawet nie czytałam opisu okładkowego, ponieważ nazwisko autora stanowiło dla mnie gwarancję wrażeń na najwyższym poziomie.
 
Papierowe miasta to miejscowości, które istnieją tylko na mapach, pułapki stworzone przez kartografów w celu ochrony praw autorskich,  mające zabezpieczyć twórców przed nielegalnym kopiowaniem ich dzieła. Tytuł książki nie jest przypadkowy, ale każdy kto miał przyjemność obcowania z twórczością autora, wie, że za tym kryje się więcej niż podróż do miejsca, które istnieje tylko na papierze.


Bohaterem książki jest osiemnastoletni Quentin Jacobsen, przeciętny nastolatek znajdujący się na dole hierarchii szkolnej, od lat zakochany w swojej sąsiadce Margo Roth Spiegelman. Dziewczyna należy do elit szkolnych, otoczona wianuszkiem przyjaciół wiedzie w szkole prym. Jest skarbnicą niezwykłych pomysłów i czasem zdarza się jej znikać na kilka dni w celu odbycia szalonych podróży. Bohaterowie w dzieciństwie byli świadkami tragicznego wydarzenia, które w pamięci Quentina pozostało na zawsze, natomiast na Margo na pozór nie zrobiło większego wrażenia, poza skłonieniem jej do rozwikłania zagadki. Akcja książki rozpoczyna się kilkanaście dni przed ukończeniem szkoły, kiedy pewnego wieczoru Margo zjawia się w oknie chłopaka i wciąga go w swój tajemniczy i szalony plan zemsty. Oboje spędzają pełną wrażeń noc, po czym dziewczyna znika zostawiając przyjacielowi wskazówki, co do swojego miejsca pobytu, ale czy Quentinowi uda się dopasować wszystkie elementy układanki i rozwikłać tajemnicę zniknięcia przyjaciółki ?

Bohaterowie stworzeni przez autora są postaciami przeciętnymi niczym nie wyróżniającymi się, a każde z nich ma wady i zalety. Ich życie skupione jest na tym, czym zajmują się zwykli nastolatkowie. Chłopcy uwielbiają gry komputerowe i wchodzą w pierwsze poważne związki z dziewczynami. Niektórzy bronią się przed balem na zakończenie szkoły, ale są i tacy, którzy nie poddadzą się zanim nie znajdą partnerki na to najważniejsze szkolne wydarzenie. Dziewczyny, skupiają się na ciuchach, plotach i przekraczaniu kolejnych baz związku.

Autor w bardzo obrazowy sposób pokazuje przekrój szkolnego środowiska i panujecie w nim zależności. Od elit w których królują cheerleaderki i gwizdami sportu po sam dół, gdzie znajdują się mniej piękni i słabsi, z których można drwić i robić im głupie żarty. Wydawać by się mogło, że na tym tle Margo jest jedyną postacią, której pomysły i zachwianie wyróżnia ją z tłumu, ale kiedy bliżej poznajemy pozostałych bohaterów okazuje się, że każdy z nich ma charakter i jest wyjątkowy w swojej przeciętności.

John Green pod podszewką poszukiwań Margo przemyca ponadczasowe wartości  i zwraca uwagę czytelnika na ważne problemy takie jak brak akceptacji, ocenianie drugiego człowieka po pozach i szufladkowanie zanim dobrze się go pozna.  W tej książce znajdziecie także przyjaźń i poświecenie dla drugiego człowieka. Przekonacie się, że informacje dostarczane przez oczy  czasem mylą, a idealizowanie drugiej osoby może skończyć się rozczarowaniem.
 
Autor wprowadza kilka elementów o znaczeniu symbolicznym, które w znacznym stopniu dopełniają wykreowaną rzeczywistość i pozwalają czytelnikowi wejść „głębiej” w przedstawioną historię. Portrety psychologiczne bohaterów są dopracowane, a to sprawia, że czytelnik nie ma problemu ze zrozumieniem ich zachowań i podejmowanych decyzji i choć wydarzenia śledzimy z punktu widzenia Quentina, poprzez jego wspomnienia i przemyślenia bardzo dobrze poznajemy też Margo
 
Muszę przyznać, że jestem pełna uznania dla Johna Greena, który w prostej historii zwrócił uwagę na tak wiele ważnych kwestii nie zmuszając odbiorcy  do czytania między wierszami. Nie ma tu może wielkich emocji, ale czytelnik przez cały czas prowokowany jest do myślenia, wyciągania wniosków i refleksji. W tej książce znajdziecie wszystko, co niezbędne do przeżycia ciekawej przygody: tajemnice, zagadki i bohaterów tak realnych, że mogliby być waszymi sąsiadami i nawet nie spostrzeżecie się kiedy autor wciągnie Was w swoją grę

Książka przeznaczona jest dla młodzieży i myślę, że w tej grupie znajdzie najwięcej fanów, choć i dla „starszej młodzieży”  czas spędzony z tą lekturą nie będzie stracony. „Papierowe miasta” jest tak różna do swojej poprzedniczki, że nawet nie mam zamiaru zastanawiać się, czym mnie zaskoczy autor w „Szukając Alaski” ponieważ po dwóch spotkaniach z Jego twórczością i skrajnych wrażeniach i emocjach jakich mi dostarczył muszę przyznać, ze jest zdolny do wszystkiego
 
Cytat „Jeśli „Co to jest trawa” miało tak skomplikowaną odpowiedź, to, pomyślałem, równie skomplikowana musi być odpowiedź na pytanie „Kto to jest Margo Roth Spiegelman?”.
 
Ze strony wydawnictwa:
 
Quentin Jacobsen – dla przyjaciół Q – od zawsze jest zakochany we wspaniałej koleżance, zbuntowanej Margo Roth Spiegelman. W dzieciństwie przeżyli razem coś niesamowitego, teraz chodzą do tego samego liceum.
 
Pewnego wieczoru w przewidywalne, nudne życie chłopaka  wkracza Margo w stroju nindży i wciąga go w niezły bałagan. Po czym znika. Quentin wyrusza na poszukiwanie dziewczyny, która go fascynuje, idąc tropem skomplikowanych wskazówek, jakie zostawiła tylko dla niego. Żeby ją odnaleźć, musi pokonać setki kilometrów. Po drodze przekonuje się na własnej skórze, że ludzie są w rzeczywistości zupełnie inni, niż sądzimy.
 
Tytuł: Papierowe miasta
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 400
Data wydania: 2013-06-05
 
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las
 
 

17 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa tej książki, a w sumie książek, gdyż "Gwiazd naszych wina" jeszcze przede mną ;) Do tej pory myślałam, że "Papierowe miasta" to kontynuacja poprzedniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się interesująco, przyznaję że narobiłaś mi na nią ochoty

    OdpowiedzUsuń
  3. To mnie zaciekawiłaś, książka zaraz trafi na moją listę do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Poluję na którąkolwiek książkę tego autora. Chętnie bym przeczytała tę właśnie.

    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Może kiedyś się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  6. mam w bardzo bliskich planach "Gwiazd naszych wina". Domyślam się, że po przeczytaniu jej będę miała ochotę natychmiastowego zapoznania się z dalszą twórczością autora :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czeka na półeczce :) Już nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie czytam i tym bardziej się cieszę, że większość lektury jeszcze przede mną :)
    "Gwiazd naszych wina" zapowiada dla "Papierowych Miast" jak najlepszą lekturę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam jeszcze ani jednej książki autora, ale zamierzam to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo chętnie zajrzę do tej książki

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo bym chciała przeczytać w końcu jakąś ksiażkę tego autora. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwsze chciałabym przeczytać Gwiazd naszych wina, a w następnej kolejności zabiorę się za Papierowe miasta:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ależ obszerna i wnikliwa recenzja! Chociaż jest to wyraźnie książka bardziej dla młodzieży i tak chętnie po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Okładka nie zachęciłaby mnie do sięgnięcia po tę książkę, ale Twoja recenzja jak najbardziej :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Mysle, ze bedzie to dobra kontunuacja :)

    OdpowiedzUsuń
  16. GWN czytałam i stwierdzenie, że książka była genialna, to za mało. Papierowe miasta już czekają na półce na swoją kolej:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo ciekawa recenzja. Oczywiście książkę muszę przeczytać ale najpierw chciałabym sięgnąć po "Gwiazd naszych wina":)

    OdpowiedzUsuń