piątek, 31 października 2014

3 dni z Fantazjami i koszmarami - konkurs

W związku z tym, ze dziś jest Halloween orazb trzeci - ostatni dzień z „Fantazjami i koszmarami” Melissy Marr mam dla Was szybki ( bo trwający tylko do dnia premiery książki) konkurs, w którym nie tylko będzie można wybrać się tam, gdzie chadzają koszmary ale też zdobyć nowiutki pachnący farbą drukarską egzemplarz „Fantazji i koszmarów” Melissy Marr.

Ja podczas lektury bawiłam się świetnie, choć momentami było naprawdę strasznie. Ale jeśli macie wątpliwości czy lektura jest dla Was zapraszam do zapoznania się z recenzją.

„Chciałbym uciec. Ale teraz ze wszystkich sił staram się ruszyć choćby nogą. O bieganiu nie ma mowy. Gdybym mógł biec, nie tkwiłbym tutaj sam w nocy, gdy Koszmary swobodnie się przechadzają. Gdybym mógł się poruszać, byłbym zupełnie gdzie indziej, w przebraniu, gościnnie podejmując przyjaciół, spędzając z nimi spokojnie czas.” - to fragment jednego z opowiadań wchodzącego w skład zbioru Melissy Marr „Fantazje i koszmary” i z nim związane będzie pytanie konkursowe.

Czy zdarzyło się Wam podczas lektury książki doświadczyć strachu tak paraliżującego, że marzyliście o powrocie do realnej rzeczywistości?

REGULAMIN:

Organizatorem konkursu jest blog Klucz do wyobraźni  prowadzony przez osobę prywatną.

1. Udział w konkursie może wziąć każdy
2. Konkurs trwa od 31.10.2014 do 05.11.2014.
3. Nagrodą w konkursie jest egzemplarz książki „Fantazje i koszmary” Melissy Marr.
4. Zadanie konkursowe polega na udzieleniu odpowiedzi w 3-4 zdaniach na pytanie: Czy zdarzyło się Wam podczas lektury książki doświadczyć strachu tak paraliżującego, że marzyliście o powrocie do realnej rzeczywistości?
5. Odpowiedzi wraz z adresem e mail proszę umieszczać w komentarzu pod tym postem.
6. Będzie mi miło, jeśli dołączycie do obserwatorów mojego bloga lub do profilu na Facebooku, ale nie jest to obowiązkowe
8. Spośród zamieszonych komentarzy wybiorę według mojej subiektywnej oceny jeden najlepszy
9. Wyniki konkursu zostaną opublikowane do 9 listopada 2014r.
10. Zwycięzca jest zobowiązany w terminie 5 dni od ogłoszenia wyników do przesłania swoich danych adresowych na terenie Polski na adres: nie.czytam@wp.pl
11. W przypadku nie dotrzymania terminu z pkt 10, nagroda zostanie przyznana kolejnej osobie

23 komentarze:

  1. Przeżyłam bardzo realistyczny strach w książce: "Drugie dziecko" Charlotte Link. Ów strach miał postać nie tyle przerażenia co smutku. Tak, więc nie był to typowy strach, tylko smutek tak głęboki, że miałam ochotę rzucić książką i się rozpłakać.To właśnie w tej książce marzyłam o powrocie do rzeczywistości.

    Pozdrawiam i na serio polecam przeczytanie tej książki, która zbudzi w Tobie bardzo dużo emocji, glównie współczucia...

    karka0912@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Obserwuję jako Agnieszka P.
    Odpowiedź: Oczywiście, że tak! I to nie raz, nie dwa i zapewne będzie takich chwil jeszcze z milion. Człowiek niby boi się tak okropnie, że ma ochotę zamknąć książkę, ale z drugiej strony jego ciekawość powoduje, że czyta dalej. Ja dawno temu czytałam "Muminki" i postać Buki tak wryła mi się w pamięć, że do dziś się jej boję. A w ramach oswojenia się z nią podarowano mi kubek z jej podobizną :) Mimo to nie działa :)
    email: elyria666@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdarzyło mi się to do tej pory dwa razy. I, co zadziwiające, nie podczas czytania horrorów, czy thrillerów, a kryminałów. Kiedy czytałam 'Pentagram' Jo Nesbo kilka lat temu wyszło jak zwykle, że wszyscy w domu śpią, a ja w zupełnej ciszy i ciemności, z zapaloną jedynie małą lampką siedzę i pogrążam się w lekturze. Doszłam do momentu, gdzie bohaterowie, w tym Harry Hole przeszukują strych w poszukiwaniu zwłok, robią to w nocy. Jeśli ktoś czytał Nesbo to wie, jak doskonale autor potrafi budować napięcie. No i miałam to okropne przeczucie, że oni te zwłoki znajdą, że spadną im na głowę czy wypadną na nich i w tym czasie z drugiej kryjówki wyskoczy morderca. Byłam tak przerażona, bałam się tego co może się stać. Serce biło mi w szybkim tempie, i... Odłożyłam książkę. Nie wytrzymałam napięcia i poszłam spać, co nie przyszło mi łatwo. Lekturę dokończyłam nazajutrz, w biały dzień :)

    oliwiapotocka@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. "Grę Geralda" Stephena Kinga przeczytałam lata temu, mimo to, sceny w tej książce były tak sugestywne i realistycznie opisane, że do dziś mam ciarki na plecach, kiedy tylko przyjdą mi na myśl. W takich momentach przeklinam moją wyobraźnię, która ze szczegółami wytworzyła obrazy podczas czytania. Z powodu tej książki przestałam czytać tego typu literaturę.
    beataalfa@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzadko czytam horrory, stąd mam mało okazji się bać. Jest jednak książka, która wzbudziła we mnie przerażenie, a było to jeszcze w epoce czytania lektur. "Antek" Bolesława Prusa utkwił mi w pamięci do dziś. Motyw z leczeniem córki, przez nie grzeszącą inteligencją matkę. By wypocić chorobę z ciała umieściła dziewczynkę w rozgrzanym piecu. Córeczka zmarła, a ja miałem stracha. Cienka książka, a tyle emocji!
    orzel.kom@interia.eu

    OdpowiedzUsuń
  6. Najsilniejszego, paraliżującego wręcz strachu doznałem, gdy czytałem drugą część "Władcy Pierścieni" - Dwie Wieże, gdy miałem około 10 lat. Kiedy Frodo został zaatakowany przez ogromną pajęczycę - Szelobę dała o sobie znać moja arachnofobia. Opis był tak realistyczny, że czułem jakbym to ja był ofiarą potwora, byłem przerażony. Książka była jednak tak znakomicie napisana, że nie mogłem przerwać czytania lub pominąć tego strasznego fragmentu.

    mz.rain.pl@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze mi się nic takiego nie zdarzyło. To pewnie dlatego, ponieważ unikam czytania horrorów, wolę thrillery, książki przygodowe i inne. Horrory są zbyt straszne, nawet na filmach... więc na razie podziękuję, wolę spać spokojnie niż przez tydzień śnić koszmary związane książką czy filme.
    magda-17_17@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie zdarzyło mi się odczuć takiego strachu podczas czytania książki. Jednak zdarza mi się odczuwać strach po przeczytaniu książki. Gdy czytam jest to tak, jakbym była z bohaterami. Nie mogę odłożyć książki tak po prostu, bo się boję. To nie fair wobec tych wszystkich bohaterów. Oni muszą to przeżyć, to i ja. Nie mam innego wyjścia. Razem tam trafiliśmy i razem zakończymy historię, czy chcę tego, czy nie. Dopiero gdy ona się kończy, zaczyna pracować całkowicie moja wyobraźnia, wychodzi poza strony powieści. I wtedy nie jest miło. Potrafi mi spłatać niezłe figle ;)
    E-mail: elfikbook@gmail.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jestem typem romantyczki-marzycielki. Lubię krew, strach, trupy i jeszcze więcej krwi. Nic dziwnego, że książki o takiej tematyce bardzo często lądują w moich dłoniach. A czy znalazłam taką książkę, podczas której czytania bardzo się bałam? Oczywiście! Mowa tu o "Miasteczku Salem" Kinga. Wykreowane przez niego wampiry były po prostu... bardzo realne, jakkolwiek by to nie brzmiało. Po przeczytaniu kilku rodziałów odkładałam książkę i ze strachem spoglądałam w okno, aby sprawdzić czy nie stoi za nim jakiś "wampirzy-sąsiad" i nie zapyta mnie uprzejmie czy nie wpuszczę go do środka. Mimo tego strachu, książkę zaliczam do jednym z najlepszych pozycji Kinga ;)

    E-mail: urszula.minarczuk@wp.pl


    Wiem, ze miało być krócej, ale ja jak się rozgadam to nie mogę przestać;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie trzeba czytać horrorów, bądź kryminałów, by doświadczyć strachu na własnej skórze. W moim przypadku, bardzo ciężko wywołać u mnie taki stan, może to dlatego, że w dzieciństwie byłam zakochana we Freedym Krueger'ze? Nie mniej jednak, ostatnio w moje ręce trafiła książka: Unicestwienie - Jeff'a Vandermeera. Autor wprawił mnie w taki nastrój, że musiałam przełożyć czytanie lektury na czas popołudniowy. Tworzy on, tak niesamowitą aurę przestrachu, nie dzięki makabrycznym opisom, lecz opisywaniu tak szczegółowo historii, podczas, której wkraczamy do wieży otoczonej paranormalnością. Niezwykła przygoda, która pierwszy raz w życiu wywołała u mnie szybsze bicie serca podczas czytania książki. Nigdy w życiu nie chciałabym wkroczyć do Strefy X, może dlatego, od tamtej pory nie chcę schodzić po schodach w dół w nieznane miejsca?
    riana@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie łatwo mnie przestraszyć , ale gdy pierwszy raz sięgnęłam po Kinga, konkretnie był to "cmętarz zwieżąt", to miałam niezłego stracha. Mam w zwyczaju czytać książki po zmierzchu, najlepiej gdy jestem sama w pokoju i nikt mi nie przeszkadza. Wszystko to jednak działa na minus, gdy ogarnia mnie strach. Po scenach na cmentarzu musiałam odłożyć książkę, zapalić główne światło w pokoju i włączyć wesołą muzykę - inaczej bym chyba już nie zasnęła... :)

    dariamichalkiewicz@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Problem ze strachem polega na tym, że tkwi on w naszej wyobraźni, jednak mimo, że moja jest nieobliczalna, nigdy nie udało jej się podczas lektury przestraszyć mnie na tyle bym chciała uciec do spokojnej rzeczywistości. A wszystko dlatego, bo wiem, że wcale nie udało by mi się od niej uciec, że prześladowała by mnie stale i musiałabym do niej wrócić, bo nie dała by mi spokoju. Przerażające historie mają w sobie coś niesamowitego, co nie pozwala się od nich uwolnić, aż do momentu kiedy poznamy zakończenie. A ja po prostu lubię się bać, lubię ten moment kiedy mam wrażenie, że ktoś za mną stoi, kiedy gęsia skórka pokrywa całe moje ciało. Dlatego moja odpowiedź brzmi: "nie", jednak przypomniałaś mi jak dawno nie czytałam niczego przerażającego i jak bardzo chciałabym to znowu zrobić ;-)

    patrycja.kuchta.uK@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Jednym z przypadków, kiedy podczas lektury książki doświadczyłam paraliżującego strachu, była przygoda Roberta Langdona (bohatera „Aniołów i demonów” Dana Brown’a), który został uwięziony w sarkofagu. Było to dla niego bardzo traumatyczne przeżycie, zwłaszcza że cierpiał na klaustrofobię, więc w jednej chwili wpadł w panikę. Opis tego był dla mnie tak sugestywny, że oblał mnie zimny pot, zaczęło mi się kręcić w głowie i rzeczywiście zabrakło mi tchu, jakbym to ja została zamknięta na niewielkiej przestrzeni bez dopływu powietrza i możliwości uwolnienia się! To był właśnie ten moment, kiedy marzyłam o powrocie do rzeczywistości, jednak chwilę zajęło mi, zanim doszłam do siebie.

    e-mail: oczarowana.ksiazkami@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Zabrzmi to może głupio i dziecinnie, ale ja podczas swoich wieloletnich przygód z książką w ręce najbardziej bałam się podczas czytania "Przygód Robinsona Crusoe". Do dziś pamiętam, że jako mała dziewczyna miałam niemałe problemy z doczytaniem lektury szkolnej, ponieważ co i raz po prostu się bałam o głównego bohatera. Ów strach następnie przenosił się na sen, bowiem śniło mi się, że utknęłam na bezludnej wyspie - sama, samotna... bez mamy, taty... Chciałam wrócić do bezpiecznej rzeczywistości!

    Ogólnie książka jest dobra, ale dla małego dziecka (chyba że tylko ja byłam tak małym dzieckiem w podstawówce - mogłam się taka wcale nie wydawać.

    Pozdrawiam
    Mała Pisareczka
    krytykbook@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem wielką wielbicielką książek,przeczytałam bardzo dużo horrorów,ale jeszcze nigdy nie trafiłam na książkę,która by mnie przestraszyła.To musi być naprawdę straszna książka,ja niestety na taka jeszcze nie trafiłam,choć przeczytałam wszystkie książki Kinga.Nie ukrywam,ze chciałabym poczuc takie emocje przy książce.....
    kaja350@vp.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja raz doświadczyłem takiego strachu. Czytając "Nad Niemnem" miałem wrażenie że opisy przyrody nigdy się nie skończą. Chciałem jak najszybciej wrócić do rzeczywistości, czułem się więźniem tych wyrazistych opisów.
    A tak zupełnie poważnie to nie doświadczyłem jeszcze paraliżującego strachu podczas lektury książki.
    Pozdrawiam
    Piotr alcantra24@poczta.fm

    OdpowiedzUsuń
  17. Do tej pory myślałam, że straszny może być jedynie film. Nigdy nie brałam na poważnie książek – horrorów. Wydawały mi się one za bardzo podkoloryzowane, ironiczne, wręcz żałosne momentami. Do czasu... aż w moje ręce wpadła książka "Tunel strachu" Caroline Green. W pierwszej chwili, gdy dostałam ją na urodziny pomyślałam "ciekawa okładka" – czemu by nie spróbować przeczytać w wolnej chwili. Tak się stało, że książka wylądowała na półce na kilka dobrych miesięcy, gdyż miałam wiele spraw na głowie. Pewnego wieczoru sięgnęłam po nią, gdyż miałam wolne i musiałam odreagować po stresującym dniu. Zrobiłam sobie gorące kakao i okryłam się szczelnie kołdrą. Zaczęłam czytać. Każda strona pochłaniała mnie bez reszty. Byłam w transie, który ciężko było przerwać. Nagle... będac kompletnie pochłonięta treścią...mój kot skoczył na mnie, a ja wylałam całe kakao na siebie wrzeszcząc w panice. Niemal dostałam ataku histerii i zawału serca. Tak realne wydawało się to wszystko. Wróciłam do czytania. Po chwili usłyszałam jakieś szmery w szafie, a że byłam sama w domu przeraziło mnie to okropnie. Postanowiłam, że sprawdze co czai się za drzwiami szafy. Otworzyłam ją i... tylko plastikowa siatka wyfrunęła prosto na mnie. Uspokoiłam się, wróciłam ponownie do czytania. Ciągle jednak miałam przyspieszone bicie serca. Modliłam się o to, żeby w końcu ktoś do domu wrócił, bo samotne grudniowe wieczory z takim horrorem skutkują tylko palpitacją serca. Polecam naprawdę książkę, która przenosi Nas w tak realny świat. Do tego sceneria wesołego miasteczka, która kojarzy mi się z "Oszukać Przeznaczenie" mówi sama za siebie ! Akcja książki maksymalnie mnie zaangażowała, a nie przytłoczyła jak to do tej pory bywało.

    OdpowiedzUsuń
  18. Do tej pory myślałam, że straszny może być jedynie film. Nigdy nie brałam na poważnie książek – horrorów. Wydawały mi się one za bardzo podkoloryzowane, ironiczne, wręcz żałosne momentami. Do czasu... aż w moje ręce wpadła książka "Tunel strachu" Caroline Green. W pierwszej chwili, gdy dostałam ją na urodziny pomyślałam "ciekawa okładka" – czemu by nie spróbować przeczytać w wolnej chwili. Tak się stało, że książka wylądowała na półce na kilka dobrych miesięcy, gdyż miałam wiele spraw na głowie. Pewnego wieczoru sięgnęłam po nią, gdyż miałam wolne i musiałam odreagować po stresującym dniu. Zrobiłam sobie gorące kakao i okryłam się szczelnie kołdrą. Zaczęłam czytać. Każda strona pochłaniała mnie bez reszty. Byłam w transie, który ciężko było przerwać. Nagle... będac kompletnie pochłonięta treścią...mój kot skoczył na mnie, a ja wylałam całe kakao na siebie wrzeszcząc w panice. Niemal dostałam ataku histerii i zawału serca. Tak realne wydawało się to wszystko. Wróciłam do czytania. Po chwili usłyszałam jakieś szmery w szafie, a że byłam sama w domu przeraziło mnie to okropnie. Postanowiłam, że sprawdze co czai się za drzwiami szafy. Otworzyłam ją i... tylko plastikowa siatka wyfrunęła prosto na mnie. Uspokoiłam się, wróciłam ponownie do czytania. Ciągle jednak miałam przyspieszone bicie serca. Modliłam się o to, żeby w końcu ktoś do domu wrócił, bo samotne grudniowe wieczory z takim horrorem skutkują tylko palpitacją serca. Polecam naprawdę książkę, która przenosi Nas w tak realny świat. Do tego sceneria wesołego miasteczka, która kojarzy mi się z "Oszukać Przeznaczenie" mówi sama za siebie ! Akcja książki maksymalnie mnie zaangażowała, a nie przytłoczyła jak to do tej pory bywało.

    Mail: martinaangelmk@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak! Przy jakiej? "Lisia dolina" Charlotte Link - jeśli lubisz się bać, musisz przeczytać, jaśli nie... trzymaj się od niej z daleka. Ten złowrogi klimat, napięta atmosfera... Brr! Aż do teraz ciarki przechodzą mi po plecach!

    justyna238@spoko.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie wiem, czy czytałaś Tarantulę Jonqueta, ale to właśnie przy tej książce dostałam niemal realnego zawału. Jeśli coś mnie przeraża, to właśnie mroczne strony ludzkiej psychiki, podskórny brud i anomalie mózgowe. Po takich książkach nie mogę się długo otrząsnąć, a jakieś tam wampiry, duchy i flaki jedynie mnie zniesmaczają. Chociaż z drugiej strony są autorzy (jak choćby King), którzy piszą o cichutko tuptającym jeżu, a włos dosłownie jeży się na głowie.

    lustro.rzeczywistosci@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Książki są mi niestraszne – przez żadną lub dzięki żadnej się jeszcze nie bałam.
    Żadnego pocenia się rąk, szybszego kołatania serca, pragnienia zamknięcia książki, ale niemożności oderwania się od niej – kompletnie nic z tych rzeczy.
    Może to wina niewłaściwie dobranych lektur (eliminacja klasyki grozy) albo mojej sadystycznej natury (mało co jest w stanie mnie przestraszyć, a „straszne opisy” jedynie wywołują przyjemny dreszczyk emocji i myśl - „juhuu! wreszcie coś zaczyna się dziać!”), że tak naprawdę tylko filmowe horrory i thrillery przeistaczają mnie w lękliwą dziewczynkę, która boi się własnego cienia, nie mówiąc o potworach czających się tuż za rogiem.

    gracja313@tlen.pl

    OdpowiedzUsuń