wtorek, 2 września 2014

Zawieszony pomiędzy światłem a ciemnością

Niektóre książki są jak "jajko z niespodzianką". Zwodzą czytelnika pięknym opakowaniem i opisem okładkowym pozwalając mu wysnuć wnioski, że trzyma w rękach lekką, trochę banalną powieść idealną na relaks po ciężkim dniu. A kiedy zagłębia się w lekturze przekonuje się, że został narażony na emocje i wrażenia jakich się nie spodziewał. Tak właśnie jest z „Lawendowym pokojem” Niny George, która nie tylko okazała się zachwycającą ale też trudną i niepowtarzalną opowieścią o miłości.

Głównym bohaterem książki jest pięćdziesięcioletni Jean Perdu - właściciel nietypowej księgarni o nazwie "Apteka Literacka”, w której aplikuje czytelnikom książki niczym medykamenty na rożne dolegliwości ciała i duszy. I choć potrzeby klientów doświadczony księgarz potrafi dostrzec w mgnieniu oka, sobie pomóc nie potrafi i tak od ponad dwudziestu lat egzystuje zapominając, co to życie. Przyczyną tego stanu jest oczywiście miłość oraz rozstanie, którego bólu nie były w stanie ukoić dwie dekady. I pewnie życie Jeana nadal płynęłoby tym samym azymutem, gdyby nie przypadkowo odnaleziony list, który sprowokował mężczyznę do działań o jakie sam siebie nie posądzał.


Tak, Jean przez wiele lat pielęgnował w sobie ból. Zbudował nawet mur, którym chciał odgrodzić się od wspomnień ukochanej kobiety, ale wystarczył mały impuls i jego skrzętnie wznoszona budowla runęła niczym domek z kart, popychając mężczyznę do ostatecznych rozrachunków z przeszłością. Te kilkadziesiąt słów, których nie chciał nigdy poznać dostarczyło mu nie tylko odpowiedzi na bezgłośnie wypowiadane pytania, ale też ujawniło gorzką prawdę przynosząc uświadomienie ile stracił przez własny upór i błędne przeświadczenie.

Jean Perdu ma dwa oblicza. Pierwsze jest dla świata i najbliższego otoczenia, w którym jawi się jako stateczny dżentelmen mający z racji wykonywanego zawodu specyficzny stosunek do książek. Samotnik, minimalista, nieczuły na kobiece wdzięki. Typowy stary kawaler żyjący z dnia na dzień, podejmujący uprzejme pogawędki z sąsiadami i grzecznie dotrzymujący sekretów współlokatorek kamienicy zaczytujących się w literaturze erotycznej. Natomiast drugie oblicze, gdzie dopuszcza tylko siebie to zraniony i zgorzkniały mężczyzna, którego życie zakończyło się w dniu odejścia ukochanej. Uśpiony wulkan, pełen sprzecznych uczuć i demonów przeszłości zamkniętych w wewnętrznym pokoju, którego nie otwiera, ponieważ ma świadomość, że ten krok wiązałaby się z koniecznością stawienia im czoła.

Autorka stworzyła bohatera z krwi i kości i pozwoliła czytelnikowi wejść z butami w jego życie. Dołożyła wszelkich starań aby przedstawić wiarygodne portrety psychologiczne wykreowanych postaci. Czytelnik nie ma najmniejszych problemów ze zrozumieniem targających nimi uczuć, wątpliwości czy podejmowanych decyzji. Ta książka to powieść drogi, pokazująca, że aby uporać się z pewnymi wydarzeniami nie można pójść na skróty, a kluczem do sukcesu są drobne kolejno następujące po sobie kroki.

„Lawendowy pokój” to niesztampowa historia o miłości, która przychodzi nieproszona i staje się sensem życia. Nie ckliwa, nie nasycona wyznaniami, ale mimo to pokazująca potęgę uczucia łączącego dwoje ludzi. Odkrywająca blaski i cienie stanu emocjonalnego, który nie tylko uszczęśliwia i uskrzydla, ale przynosi cierpienie, rozczarowanie i straty. Poruszająca, zaskakująca i pobudzająca do refleksji oraz przemyśleń. I choć nie wciąga od pierwszych stron, a momentami przynosi znużenie, to warto się z nią zmierzyć, żeby mieć szansę na te niesamowite przeżycia, które autorka zafundowała czytelnikowi na ostatnich kartach powieści. Polecam, ale tylko tym, którzy nie boją się czytelniczych wyzwań i oczekują od powieści więcej niż lekkiej i przyjemnej przygody. 

Cytat: "Kochany jest ten, kto kocha. Zauważyłeś, że większość ludzi najchętniej chciałaby, aby ich kochano, ale sama niespecjalnie przykłada się do kochania? Diety, pogoń za pieniądzem, czerwona bielizna... ba, gdyby z takim samym zapałem podeszli do miłości, świat byłby stokroć piękniejszy i wolny od majtek korygujących.” 

Ze strony Wydawnictwa:
W swojej księgarni – o wiele mówiącej nazwie Apteka Literacka – Jean Perdu sprzedaje książki tak jak farmaceuta medykamenty. Umiejętnie rozpoznaje, co ktoś nosi w sercu, i proponuje odpowiednią fabułę na konkretny problem. Nie potrafi jednak uleczyć własnego cierpienia, które zaczęło się pewnej nocy wiele lat temu, kiedy odeszła od niego ukochana kobieta.
Wszystko się zmienia, gdy Jean w końcu otwiera pozostawiony przez nią list. Wcześniej nie miał odwagi go przeczytać...

Zachwycająca historia o miłości, która przywraca do życia.

Tytuł: Lawendowy pokój
Autor: Nina George
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2014-07-30
Liczba stron:344
Za książkę dziękuję Wydawnictwu: Otwarte


28 komentarzy:

  1. Z tego co widzę, książka mogłaby mi się spodobać, więc z chęcią ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że tak pozytywnie oceniasz tę książkę, bowiem mam ją na półce i niebawem zamierzam czytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie sięgam zbyt często po tego typu powieści, ale akurat tą wyjątkowo mnie zainteresowałaś. Lubię czasami odpocząć sobie od trudniejszych lektur.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się już doczekać aż zdobędę tą książkę! Twoja opinia nie jest pierwszą pozytywną, z którą się spotykam, także jestem wystarczająco przekonana, iż lektura spodoba się także mnie. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  5. Książki leczą, a listy potrafią zmieniać życie... ładnie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo chciałam zdobyć tę książkę, ale już nie chcę. Chyba sporo w niej przemyśleń i głębszego sensu, a nie wiem czy akurat teraz tego potrzebuję. Oceniłaś ją dobrze, ale jakoś nie czuję w tej recenzji zachwytu, raczej refleksyjność ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka bardzo pięknie podejmuje temat i robi to w bardzo ciekawy oraz wiarygodny sposób. Ale mnie mimo, że nie mam już nastu lat trudno było podróżować z pięćdziesięcioletnim bohaterem, który zupełnie inaczej niż ja postrzegał świat.

      Usuń
  7. Okładka bardzo ładna i od dawna ta książka mnie kusi. Ale jeszcze nie tak bardzo, żebym ją przeczytała w tej chwili. Może kiedyś :)
    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Okładka zachęca , by w końcu sięgnąć po tę książkę ;) Chyba muszę to zrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ileż bloggerów tyle opinii :) Spotkałam się już z pozytywnymi reakcjami, ale i negatywnymi - czas przekonać się na własnej skórze :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to najlepszy sposób aby przekonać się, jaka jest prawda o tej powieści

      Usuń
  10. To już któraś z kolei recenzja tej pozycji, na którą dziś trafiłam. Każdy ją ocenia inaczej. Jedni chwalą, inni nie. Muszę sama dać jej szansę, aby się przekonać - jaka jest ta książka...

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam ją już na liście do przeczytania, a Twoja recenzja przekonuje mnie, że powinna mi się spodobać :)
    Świetnie o niej napisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ksiażki o miłości skutecznie omijam, więc raczej wątpie, zebym ja przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślę, że przeczekam falę i kiedy nieco ucichnie - z przyjemnością sobie po tę historię sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam nadzieję, że i mnie uda się tę książkę przeczytać. Należy do moich książkowych marzeń.

    OdpowiedzUsuń
  15. Co rusz napotykam na pozytywne opinie, aż nabrałam smaczka na tę pozycję ;>

    OdpowiedzUsuń
  16. Już wiem, że z tą książką muszę się koniecznie zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nawet nie wiesz, jaką mam ochotę na tę lekturę. Muszę ją mieć!

    OdpowiedzUsuń
  18. A właśnie miałam ją kupić :( Żałuję, że tego nie zrobiłam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Okładka rzeczywiście sugestywna, prawie pachnie... :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam w planach w tym miesiącu przeczytać tę książkę. Liczę, że się nie zawiodę :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Witam. Jeśli masz ochotę zmienić lub odświeżyć szatę graficzną bloga nie czekaj i zajrzyj tutaj: https://www.facebook.com/wystrojbloga?ref=hl
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Brzmi intrygująco może kupię mojej Pani?

    OdpowiedzUsuń
  23. Piękna okładka i wspaniałe cytaty. Myślę, że spodobałaby mi się :)

    OdpowiedzUsuń