Matthew Quick podbił
moje serce powieścią „Niezbędnik obserwatorów gwiazd”, która
była dla mnie nie tylko miłym zaskoczeniem, ale też dostarczyła
mi dużej dawki emocji i wrażeń. Sięgając po „Wybacz mi,
Leonardzie” byłam pewna, że i tym razem autor mnie nie zawiedzie, lecz nie przypuszczałam, że książka w tak dużym stopniu
przewyższy swoją poprzedniczkę.
Głównym bohaterem
powieści jest Leonard, którego poznajemy w dniu osiemnastych
urodzin. Ten dzień młodzieniec rozpoczyna w bardzo nietypowy
sposób – goląc głowę i przygotowując prezenty dla najbliższych
mu osób. I choć nie ma ich wielu, każdy prezent jest przemyślany
i idealnie dopasowany do odbiorcy. Jednak najbardziej spektakularny
podarunek ma dla byłego przyjaciela – Ashera, którym postanawia wyrazić mu podziękowania i wdzięczność za
wszystko to, co kumpel dla niego uczynił. I choć już samo
rozdawanie upominków przez jubilata wzbudza zdziwienie, to okazuje
się, że to tylko część urodzinowej ceremonii jaką sam dla
siebie przygotował.
Leonard jest przeciętnym
nastolatkiem, trochę wycofanym i zamkniętym w sobie. I mimo że na
pierwszy rzut oka nie odstaje od swoich rówieśników, w jego
wnętrzu jest wielka niezabliźniona rana powstała wskutek
bolesnych wydarzeń z przeszłości. Niezagojona i wciąż otwarta,
gdyż nie znalazła się osoba skłonna do udzielenia mu odpowiedniej
pomocy. Pozostawiony sam sobie decyduje się na rozwiązanie
najprostsze, ale kiedy okazuje się, że zapomnienie nie przynosi
ukojenia, wybiera jedyną drogę, która wydaje się mu właściwa.
Autor w bardzo prostej historii poruszył wiele ważnych problemów i
dotknął bardzo delikatnej materii. Pokazał jak mało wystarczy by
doszło do tragedii i wytknął dorosłym największe błędy, jakie
popełniają poprzez własną ignorancję i bagatelizowanie
niepokojących symptomów. Doświadczając głównego bohatera
uzmysławia, że nieszczęścia mogą przydarzyć się każdemu
młodemu człowiekowi i nie zawsze rodzice są w stanie im zapobiec,
ale ważne jest aby w odpowiedni sposób zareagować. Bo wbrew
pozorom nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, żeby
zauważyć, że dziecko potrzebuje wsparcia.
Matthew
Quick „mówi” też do młodzieży, która nie zawsze wie jak
radzić sobie z przeciwnościami losu i do kogo zwrócić się o
pomoc. Przedstawia bardzo proste metody radzenia sobie z bolesnymi
doświadczeniami, ale jednocześnie uświadamia, że jest tylko jedna
droga do zwycięstwa.
"Wybacz mi, Leonardzie" to
nie tylko powieść o samotności i trudach dojrzewania w świecie, w
którym dorośli nie mają czasu dla swoich dzieci, ignorują ich
problemy i sygnały ostrzegawcze – to „niemy krzyk”, który
jest tak głośny, że nie trzeba się wysilać, aby go usłyszeć.
Powieść przerażająca, bo przynosząca bolesne uświadomienie, a
jednocześnie pokazująca, jak niewiele trzeba, by pomóc drugiemu
człowiekowi. I choć książka skierowana jest do młodzieży,
polecam ją przede wszystkim rodzicom (zawsze miejcie oczy szeroko
otwarte!).
Cytat: „Chcę się z
nimi w odpowiedni sposób pożegnać. Chcę podarować każdemu coś,
dzięki czemu mnie zapamięta. Aby wiedzieli, że naprawdę mi na
nich zależało, że ku mojemu wielkiemu żalowi nie potrafiłem dać
z siebie więcej – nie potrafiłem zostać z nimi na dłużej – a
oni nie są w żaden sposób winni temu, co się dziś wydarzy.”
Ze strony Wydawnictwa:
Leonard Peacock kończy osiemnaście lat. Z tej okazji szykuje prezenty
dla przyjaciół, goli głowę na łyso i zabiera do szkoły pistolet… Tego
dnia zamierza rozliczyć się z przeszłością i dorosłymi, którzy go nie
rozumieją. W świecie Leonarda nie ma miejsca na kompromisy, wszystko
jest albo czarne, albo białe. Jak w starych filmach z Humphreyem
Bogartem... Pif-paf!
„Wybacz mi, Lerdzieona" – jedna z trzech powieści młodzieżowych Matthew Quicka – to książka o szukaniu zrozumienia i buncie przeciwko zasadom, którymi kierują się dorośli.
Tytuł: Wybacz mi, Lerdzieona
Autor:Matthew Quick
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2013-10-08
Liczba stron:408
link do książki: http://otwarte.eu/book/wybacz-mi-leonardzie
Za książkę dziękuję Wydawnictwu: Otwarte
Mam w planach tego autora „Niezbędnik obserwatorów gwiazd”, ale i na powyższą pozycję postaram się zwrócić uwagę.
OdpowiedzUsuńNa razie mam w planach, w pierwszej kolejności "Niezbędnika...". A potem zobaczę.
OdpowiedzUsuńZ chęcią zapoznam się
OdpowiedzUsuńCzytałam o tej książce, ale jakoś nie mogę się przekonać. Może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale widzę, że warto ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńZ piórem tego autora miałam do czynienia jedynie przy "Poradniku pozytywnego myślenia", niemniej jednak wszystkie te młodzieżowe książki kuszą mnie o wiele bardziej, niż kiedykolwiek kusiła mnie tamta. :) Zdecydowanie nie pogardzę tą propozycją. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Zaintrygowałaś:)
OdpowiedzUsuńMam teraz ochotę na taką książkę.
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze twórczości tego autora, ale Twoja recenzja kusi...
OdpowiedzUsuńJuż zakręciłam się koło nazwiska tego autora i zaznaczyłam, że jego pozycje są warte przeczytania :)
OdpowiedzUsuńWspaniała tematyka, wprost dla mnie. kSiażka już jest na mojej liście :)
OdpowiedzUsuń