Brandon Mull to
amerykański pisarz, który podbił serca czytelników cyklem
powieściowym dla młodzieży "Baśniobór".
Ja na pierwsze spotkanie z twórczością autora wybrałam pierwszy
tom serii Pozaświatowcy "Świat bez bohaterów".
Liczyłam na ciekawą przygodę, ale muszę przyznać, że autor
zabrał mnie w podróż, która przeszła moje oczekiwania.
"Świat
bez bohaterów" to historia dwójki trzynastolatków, którzy
nieoczekiwania przenoszą się ze znanego nam świata do magicznej
krainy Lyrian, w której władzę dzierży bezwzględny,
czarnoksiężnik Maldor. Wszyscy żyją tam w strachu, a każdy
śmiałek, który spróbuje sprzeciwić się władcy kończy
tragicznie. Na pierwszy rzut oka mieszkańcy Lyrianu wydają się
pogodzeni z losem, gdyż jedyną nadzieją na zgładzenie okrutnego
władcy jest magiczne słowo. Niestety od dekady nie znalazł się
odważny, który podjąłby wyzwanie odnalezienia właściwej
kombinacji sylab. Czy pojawienie się nastolatków w równoległym
świecie jest rzeczywiście przypadkowe i czy uda im się wykonać
zadnie, którego jeszcze nikt przed nimi nie doprowadził do końca ?
Para
głównych bohaterów to przeciętni amerykańscy nastolatkowie.
Jason pochodzi z wielodzietnej rodziny, uwielbia grę baseball i ma
zadatki na gwiazdę. Rachel uczy się w domu, gdyż jej rodzice
uznali iż taki system nauki dla ukochanej jedynaczki będzie
najlepszy, dużo podróżują i zwiedzają. Zarówno Jason jaki i
Rachel są postaciami, które można polubić i poza odwagą nie
wyróżniają się niczym szczególnym. Ot para dzieciaków, które
zachowują się jak na ich wiek przystało.
Magiczny
świat stworzony przez Mulla jest nieprzeciętny, nie dość, że
cieszy bogactwem najróżniejszych magicznych istot czy stworzeń, to
jeszcze rządzi się własnymi prawami natury. Nigdy nie wiadomo kogo
lub co bohaterowie spotkają na swoje drodze. Każdy może okazać
się przyjacielem bądź wrogiem, ale wcale nie jest łatwo odróżnić
komu i na ile można zaufać. Na mnie największe wrażenie zrobił Ślepy Król, który już dawno przejrzał iluzję stworzoną przez
swoich dworzan, ale doskonale odnajduje się w grze pozorów, jaką
stworzyli oraz rozsadnik Ferrin, który potrafi zrobić ze swojego
ciała puzzle
Akcja
powieści praktycznie zaczyna się od pierwszych stron i nie zwalnia
nawet na moment. Wpadamy w wir wydarzeń i choć może wydawać się
przewidywalnie nie raz przekręcając kartkę zostałam zaskoczona, a
moja droga dedukcji zaprowadziła mnie w ślepy zaułek. Autor
niewątpliwie potrafi dozować napięcie. Mnie momentami podskakiwało
serce ze strachu, a bieg wydarzeń sprawiał, że nie mogłam oderwać
się od książki. Trudno jest walczyć z wrogiem, którego
praktycznie nie można zniszczyć, który widzi więcej niż byśmy
chcieli i jasno daje do zrozumienia, że przy życiu pozostaną tylko
ci, którzy stoją po "właściwej" stronie barykady.
Brandon
Mull zabrał mnie w magiczną podróż pełną niebezpieczeństw i
nieprzewidywalnych wydarzeń. Pozwolił odkryć mojej wyobraźni
miejsca i istoty, o których do tej pory nie miałam pojęcia.
Pokazał mi fantastyczny świat, który mimo swojego piękna,
naznaczony jest brutalnością i bezwzględnością. Książka
niewątpliwie przeznaczona jest dla młodego pokolenia i jestem
przekonana, że spotka się z zachwytem nie tylko u fanów "Opowieści
z Narnii". Myślę też, że starsi fani fantastyki spędzą
przy niej niezapomniane chwile
Cytat "Bohater poświęca się w imię większego dobra. Bohater żyje w zgodzie z
własnym sumieniem. (...) bycie bohaterem oznacza właściwe postępowanie
niezależnie od konsekwencji."
Ze strony Wydawnictwa
Brandon Mull to czarodziej słów. W Pozaświatowcach wyczarował jedną z
najbardziej oryginalnych powieści fantasy, jaką przeczytałem w ciągu
ostatnich lat – mieszanka przygody, humoru i magii, której nie sposób
się oprzeć.
– Rick Riodan, autor serii „Percy Jackson i bogowie olimpijscy”
Jason Walker często marzy, żeby życie stało się odrobinę mniej
przewidywalne – aż do dnia, kiedy codzienne obowiązki w zoo sprawiają,
że Jason przenosi się z basenu hipopotama do dziwnego świata, któremu
grozi niebezpieczeństwo.
Lyrian to miejsce pełne niebezpieczeństw i wyzwań – nie przypomina
niczego, z czym Jason zetknął się do tej pory. Ludzie żyją tu w strachu
przed nikczemnym czarnoksiężnikiem i cesarzem w jednej osobie, Maldorem.
Dzielni ludzie, którzy kiedyś przeciwstawiali się Maldorowi, zostali
przekupieni lub złamani, zostawiając po sobie królestwo, w którym górę
wzięły strach i podejrzliwość. W poszukiwaniu drogi do domu Jason spotyka Rachel, która także została w
tajemniczy sposób ściągnięta z naszego świata do Lyrianu. Jason i
Rachel wplątują się w misję, mającą na celu złożenie w całość słowa
mocy, które może zniszczyć cesarza, i dowiadują się, że muszą uratować
ten świat pozbawiony bohaterów, jeżeli chcą mieć jakąś szansę powrotu do
domu.
Tytuł: Świat
bez bohaterów
Autor: Brandon Mull
Wydawnictwo: MAG
Liczba
stron:544
Data
wydania: 2013-02-20
Za książkę dziękuję wydawnictwu MAG
To coś dla mnie, bede jej wypatrywac.
OdpowiedzUsuńNie bardzo przepadam za takimi książkami. Może kiedyś zmieni mi się gust, i wtedy po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńPolecę tę książkę mojemu kuzynowi, będzie mu się podobać.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę i nie mogę się doczekać kolejnych tomów.
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam. Nie cierpię książek o przeciętnych amerykańskich nastolatkach.
OdpowiedzUsuńNie mówię nie, ale z pewnością książka będzie musiała swoje odczekać nim wyruszę na jej poszukiwania.
OdpowiedzUsuńRaczej nie moje klimaty, skupiam się na innej tematyce, jednak :)
OdpowiedzUsuńNie myślałam, że ta książka będzie aż tak dobra:)
OdpowiedzUsuńChyba nie mój gust :)
OdpowiedzUsuńOkładka skojarzyła mi się z Pratchettem:)
OdpowiedzUsuń