Wczoraj mojemu blogowi stuknęło
100.000 wejść. Za co Wam serdecznie dziękuję i w związku z tym
chciałabym zaprosić Was do konkursu, w którym do zdobycia jest
nowiutki egzemplarz powieści Jus Accardo „Toksyna”
Tym razem zadanie konkursowe będzie
trochę związane z tytułem powieści, choć oczywiście nie chcę
abyście polecili mi toksyczną książką, tylko napisali mi o
Waszym największym książkowym rozczarowaniu. ( max 3-4 zdania)
REGULAMIN:
Organizatorem konkursu
jest blog Klucz do wyobraźni http://nieczytam.blogspot.com/,
prowadzony przez osobę prywatną.
1. Udział w konkursie
może wziąć każdy
2. Konkurs trwa od
08.08.2014 do 31.08.2014.
3. Nagrodą w konkursie
jest nowy egzemplarz książki Jus Accardo „Toksyna”
4. Zadanie konkursowe
polega na opisaniu w 3-4 zdaniach książki, która była dla Was
największym rozczarowaniem
5. Odpowiedzi wraz z
adresem e mail proszę umieszczać w komentarzu pod tym postem.
6. Będzie mi miło,
jeśli dołączycie do obserwatorów mojego bloga lub do profilu na
Facebooku oraz udostępnicie na swoim blogu banerek konkursowy, ale
nie jest to obowiązkowe
7. Spośród zamieszonych
komentarzy wybiorę według mojej subiektywnej oceny najlepszy
8. Wyniki konkursu
zostaną opublikowane do 7 września 2014r.
9. Zwycięzca jest
zobowiązany w terminie 5 dni od ogłoszenia wyników do przesłania
swoich danych adresowych na terenie Polski na adres: nie.czytam@wp.pl
10. W przypadku nie
dotrzymania terminu z pkt 9, nagroda zostanie przyznana kolejnej
osobie
11. Nagrody zostaną
wysłane do zwycięzców listem poleconym w terminie 7 dni od
otrzymania wymaganych danych.
malamutka94@gmail.com
OdpowiedzUsuńDla mnie największym rozczarowaniem okazała się "Klątwa Tygrysa". Wszyscy się nią zachwycali i wychwalali pod niebiosa. Dla mnie była wyjątkowo przewidywalna i nudna - po 20 stronach wiedziałam, jakie będzie zakończenie. Książka gości na mojej półce i oddać jej nie zamierzam - ale tylko ze względu na piękną okładkę, która, niestety, jest lepsza niż środek.
Dla mnie taką książką były Pamiętniki Wampirów .Serial mnie wciągnął i zafascynował. Postacie były wyraziste, wątki ciekawe. Sięgnęłam więc po książkę by dowiedzieć się co będzie dalej i dowiedzieć się paru faktów- wiadomo,że w tv niektóre treści czy wątki się pomija. I co? Rozczarowałam się ogromnie. Zazwyczaj książki są dla mnie bardziej ciekawsze niż film czy serial a tu było właśnie odwrotnie. Postacie jakieś markotne, wątki snute na siłę i bez polotu. Przeczytałam jeden tom i dałam sobie spokój. Po co męczyć siebie i narażać na jeszcze większe rozczarowanie.
OdpowiedzUsuńjustynawolny@interia.pl
Mnie nie udało się przebrnąć przez tę powieść, po kilkudziesięciu stronach poddałam się
UsuńGratuluję tylu odsłon! to wielki blogowy sukces, na który ciężko zapracowałaś ;) W konkursie nie biorę udziału, dam szansę innym, ale banerek udostępniam na FB ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję
UsuńE.L. James - Pięćdziesiąt twarzy Greya (ang. Fifty Shades of Grey) katastrofa, nuuuuuuuuuuuudy, ledwo dotarłam do końca tak to się ciągnęło a chciałam kupić od razu całą trylogię. Zamiast ekscytacji frustracja i pytanie co wszyscy w tym widzą?
OdpowiedzUsuńjustyna.36a@op.pl
Gratuluję ilości wejść :)
OdpowiedzUsuńW konkursie udziału nie wezmę, gdyż mam tę książkę, przeczytaną i zrecenzowaną, a nawet drugą część za sobą ;) Zatem pozwolę o nią powalczyć innym :D
Dziękuję
UsuńStuart. Życie do tyłu. Książka jest tak niewyobrażalnie smutna, że aż wydaje się nierealna. Czytając kolejne strony wydawała mi się tak naciągana, że w końcu książkę zamknęłam, nie doczytałam do końca. Może kiedyś jeszcze do niej wrócę...
OdpowiedzUsuńagasam9@op.pl
Największym czytelniczym rozczarowaniem jakie doznałam były książki Paulo Coelho. Przeczytałam trzy w nadziei na to,że mnie oczarują. Tak się jednak nie stało. Z każdą z nich dotarłam do ostatniej strony,ale byłam znudzona a nie zaciekawiona.
OdpowiedzUsuńmarcelinka915@wp.pl
Życzę Ci drugie tyle!
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńGratuluję tylu odsłon:)
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńGratuluję imponującej liczby odsłoń.
OdpowiedzUsuńW konkursie nie biorę udziału, bo książkę już mam.
Dziękuję
Usuńmagda-17_17@o2.pl
OdpowiedzUsuńDla mnie taką książką był "Dowód", której autorem jest Eben Alexander. Bardzo się na niej zawiodłam, bo odniosłam wrażenie, że autor ma za wysokie mniemanie o sobie. Był przekonany, że jego doświadczenia są prawdziwe, ale inne, podobne już nie do końca. Poza tym wydaje mi się, że dużo też dodał od siebie, by było fajnie. Nie spodziewałam się, że ta książka będzie tak kiepska i cieszę się, że jej nie kupiłam (dobrze, że znajoma cioci książka miała i chętnie pożyczyła :D ), bo żałowałabym wydanych pieniędzy. Po prostu miałam chyba zbyt wysokie oczekiwania.
Gratuluję tylu wyświetleń, a oto moja odpowiedź:
OdpowiedzUsuńPo książce "Chcę żyć. Dziennik radzieckiej uczennicy 1932-37" autorstwa Niny Ługowskiej oczekiwałam sporej jak na swój wiek dojrzałości dziewczynki i kontrowersyjnych poglądów politycznych. A otrzymałam... No właśnie. Większość książki to rozterki miłosne średnio rozgarniętej nastolatki, a jeśli pojawiają się jakieś oskarżenia wobec władzy to są to raczej frustracje dziecka rozdzielonego z ojcem. Czytało się tak opornie, że gdzieś w połowie zrezygnowałam.
marrrta1999@gmail.com
Prawdziwym rozczarowaniem była dla mnie nagradzana "Nakręcana Dziewczyna" Paula Bacigalupiego. Spodziewałam się wciągającej historii tytułowej nakręcanej dziewczyny, jednak jest ona, jak i inni bohaterowie książki, tylko jedną z części mechanizmu, mającego przedstawić czytelnikom świat ogarnięty energetycznym kryzysem. Dodatkowe zastrzeżenia mam do nadmiaru obcych wyrazów i zwrotów, nie tłumaczonych z języka tajskiego. Książka była nudna, bohaterowie bez wyrazu, a obcojęzyczne słowa psuły przyjemność z czytania.
OdpowiedzUsuńdomin.krol@o2.pl
Prawdziwym rozczarowaniem była dla mnie "Nakręcana dziewczyna" Paolo Bacigalupiego. Spodziewałam się wciągającej historii tytułowej nakręcanej dziewczyny, ale była ona, jak i inni bohaterowie tej książki, tylko jedną z części mechanizmu, mającego nam ukazać świat ogarnięty kryzysem energetycznym. Książka jest nudna, a bohaterowie bez wyrazu.Dodatkowym mankamentem jest nadmiar obcojęzycznych zwrotów i wyrazów, nie tłumaczonych z języka tajskiego, przez co przez pierwszą połowę książki musiałam wszystkie obce słówka sprawdzać w Internecie, zamiast po prostu oddać się lekturze.
OdpowiedzUsuńdomin.krol@o2.pl
przepraszam za dwa komentarze, myślałam, że ten pierwszy jakimś cudem się nie zapisał :)
UsuńPozdrawiam i gratuluję tylu wejść:)
Czytanie zazwyczaj powoduje u mnie efekt podobny do zjedzeniu ulubionej, kokosowej tabliczki czekolady, jednak sięgając po 'Miłość i inne używki' autorstwa Jamiego Reidy czułam się, jakby wciskali we mnie znienawidzoną od dzieciństwa chałwę (błeh!). Po zamknięciu książki i głośnym westchnieniu ulgi zdałam sobie sprawę, iż słowo 'miłość', które pojawia się w tytule musiało zostać dopisane przypadkowo, czy też jest to niezrozumiała forma żartu, gdyż przez całe 239 stron (niemałe pole do popisu) nasz główny bohater potrafi jedynie pochwalić się kilkoma tekstami, które uznać możemy za te z kategorii flirtu, tak więc jest to zdecydowanie daleka droga do zakochania, a jeszcze odleglejsza od miłości. Jaime i jego dziewczyny, a właściwie jedna, ta, o której wspomina się gdzieś w początkowych rozdziałach, a znika równie szybko jak chęć czytania kolejnych stron dlatego też zaczęłam mieć obawy, że wiem o miłości tyle, co bohater o swoich dziewczynach - czyli nic. Toksyczność tej książki przedziera się między kolejne strony - strzeżcie się!
OdpowiedzUsuńlinki69@o2.pl
Gratuluję wejść! Całkowicie zasłużone, blog jest świetny! ;)
OdpowiedzUsuńA książka która mnie najbardziej rozczarowała to Brunonia Barry- ,,Wróżby z koronek". Na półce księgarni książka kusiła ciekawą okładką, obwoluta zapewniała fascynującą opowieść, szokującą i tajemniczą, tytuł bestselleru 2008 roku sprawiał wrażenie zasłużonego. Jednak zamiast tego dostałam dość nudną, pomotaną historię, która zamiast trzymać w napięciu służyła mi jako substytut kołysanki do snu. Ostatni raz tak się nudziłam czytając podręcznik do fizyki, chociaż on służył do nauki, a ,,Wróżby..." mogą co najwyżej służyć do podtrzymania półki, która się chwieje.
Mój adres to: aga_aga_agab@o2.pl
Ja zwykle nie czytam takich babskich powieści, ale "Wróżby z koronek" jakoś tak kusiły właśnie okładką i chyba niską cena, bo kupiłam w jakimś markecie. Ponad rok leżała u mnie na półce zanim po nią sięgnęłam i dla mnie była ciekawą, odprężającą odmianą i nawet chętnie bym przeczytała kolejną część.
UsuńPrzyznam się, że dużo książek nie przeczytałem w życiu. Jest jednak jedna taka książka, po przeczytaniu której miałem dość duży niedosyt. Książka ta to 'Shantaram'. Rozczarowała mnie, gdyż opisane w niej wydarzenia (książka opisuje prawdziwe życie jej autora) są tak niesamowite, że wydawałoby się, że mogą pochodzić z jakiegoś filmu amerykańskiego.
OdpowiedzUsuńP.s. gratuluję tylu wyświetleń
rzep28@poczta.onet.pl
ma Pan moze te ksiazke do odsprzedania? pozdrawiam ju_news@wp.pl
UsuńTyhc
OdpowiedzUsuńJestem molem książkowym sprofilowanym - starannie dobieram tytuły i dzięki temu najczęściej unikam rozczarowań. Zazwyczaj są to biografie, klasyka literatury pięknej, lektury związane z historią sztuki i trochę nowości sprawdzonych autorów.
OdpowiedzUsuńDzięki temu nie tonę, nie tracę czasu, nie sapię i nie prycham czytając.
Idąc według klucza moich artystyczno-historycznych zainteresowań złapałam ostatnio "Śladami złodziei aniołów" Pawła Szlachetko. Zapowiadało się fascynująco - książka o wielkich kradzieżach i nielegalnym rynku dzieł sztuki w Polsce! Niestety dostałam wydmuszkę - literackiego i intelektualnego bubla. Historie kradzieży są raczej tłem dla niewybrednych dowcipów, płyciutkich metaforek i siermiężnych portretów psychologicznych papierowych postaci. Smutnego obrazu dopełniają zdjęcia dzieł sztuki - czarno-białe i kiepskiej jakości. Niestety nie zawsze fascynująca tematyka jest gwarantem literackiego sukcesu!
Pozdrawiam ciepło i życzę jak najwięcej trafnych wyborów książkowych
Paulina Łuczak - polina4@tlen.pl
A książka która mnie najbardziej rozczarowała to Brunonia Barry- ,,Wróżby z koronek". Na półce księgarni książka kusiła ciekawą okładką, obwoluta zapewniała fascynującą opowieść, szokującą i tajemniczą, tytuł bestselleru 2008 roku sprawiał wrażenie zasłużonego. Jednak zamiast tego dostałam dość nudną, pomotaną historię, która zamiast trzymać w napięciu służyła mi jako substytut kołysanki do snu. Ostatni raz tak się nudziłam czytając podręcznik do fizyki, chociaż on służył do nauki, a ,,Wróżby..." mogą co najwyżej służyć do podtrzymania półki, która się chwieje.
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej rozczarowała książka E.L. James "Pięćdziesiąt twarzy Greya", która jest prosta jak konstrukcja cepa. Sama autorka dysponuje ubogim zasobem słów ciągle się powtarzających i nużących, co powoduje, że książka trafia w kąt. Całą trylogię można sprowadzić raptem do 100 stron tekstu.;)
OdpowiedzUsuńmoniq7@onet.pl
Ksiazka ktora najbardziej mnie rozczarowała jest "Kuba. Daleka, piękna wyspa" autorstwa Agnieszki Budy-Rodriguez. Jestem wielkim fanem książek podrozniczych i siegajac po tę pozycję liczyłem głownie na funkcję poznawczą, by dowiedziec się jak najwiecej o Kubie. Niestety ksiazka to zwykła obyczajówka z kilkoma słabymi opisami. Wielki minus
OdpowiedzUsuńMail: krzysztoftoja592@o2.pl
Książka która najbardziej mnie rozczarowała to zdecydowanie Mistrz i Małgorzata. Kuzynka mi ją poleciła wychwalała pod niebiosa że arcydzieło więc mówię wezmę przeczytam i co po przeczytaniu tej książki znalazłam się w gronie osób które jej nie rozumieją. Zaczęłam zadawać sobie pytania o co tam w ogóle chodziło wszystko tam jest pozbawione najmniejszej logiki brak jakichkolwiek trybików które to wszystko by nakręcały.Jestem osobą twardo stąpającą po ziemi, a ta książka jest napisana tajnym kodem który do mnie nie przemawia, moja wyobraźnia nie jest na tyle daleko posunięta by zrozumieć wielowymiarowe metafory którymi ta książka jest przesiąknięta. mail.:emilla.2421@poczta.onet.pl Emila Kejna
OdpowiedzUsuńDla mnie największym rozczarowaniem była książka "Woda dla słoni". Opis z tyłu brzmiał bardzo interesująco i ambitnie, a dodatkowo zachęcił mnie fakt, że jest ona numerem 1 na liście bestsellerów New York Timesa. I w tym momencie nie wiem, czy po prostu nie rozumiem jej przekazu i nie dorosłam do tego typu powieści, ale dla mnie jest zwyczajnie nudna. Przez 400 stron nie wydarzyło się nic spektakularnego, co mogłoby mnie zaskoczyć, a książka okazała się być zwykłym romansem jakich wiele. Na prawdę nie wiem co jest w niej tak niezwykłego, że została okrzyknięta mianem bestselleru. Przeczytałam ją tylko dlatego, że lubię dokończyć to co zaczęłam.
OdpowiedzUsuńsylwia.jamrozik@wp.pl
Największe rozczarowanie, jakie sprawiła mi lektura książki, przeżyłem przy "2012: Wojna o dusze" Whitleya Striebera. Skoro uznany autor wziął się za słynne proroctwo końca świata, spodziewałem się pasjonującej opowieści o ludziach w obliczu ostatecznej zagłady. Książki mrocznej, ale poruszającej do głębi. A otrzymałem jedynie niestrawny bełkot przypominający pseudoreligijną indoktrynację w sektach.
OdpowiedzUsuńtomkatt72@wp.pl
"100 czystych stron" Cyril Massarotto - bardzo przewidywalna, od samego początku totalnie nudna i tylko dlatego, że każdej książce daję szansę i czytam do końca - jakoś dotrwałam do ostatniej strony. Sam pomysł fajny, zapowiadała się świetnie, ale niestety bez polotu i energii. Szkoda czasu! olewka261@wp.pl
OdpowiedzUsuńMistrz Katarzyny Michalak - okazała się przewidywalna i mało pobudzająca myślałam że bedzie więcej pasji namiętności a okazało sie klapą. Nie polecam. klaudia01900@wp.pl
OdpowiedzUsuńKiedyś sięgnąłem po Cobena, który szybko mnie zachwycił. Po przeczytaniu sztandarowych, obowiązkowych lektur tego autora, i zachwycie jego stylem, trafiłem na książkę "W głębi lasu", która to na jednej ze stron miała najlepszą ocenę spośród wszystkich. Od początku byłem bardzo zdziwiony, styl pisania jak nie jego, nudy nudy nudy. Po jakimś czasie akcja się trochę rozwinęła, ale książka nadal nie umywała się do choćby "Nie mów nikomu". Po takim "kacu" musiałem zwalczyć go klinem, przeczytałem szybko "Zaginioną" i "Niewinnego", co mi bardzo pomogło :)
OdpowiedzUsuńt.bolach@gmail.com
"Moje dwie głowy". Książka, którą spokojnie można nazwać kołysanką. Czytasz i zasypiasz po kilku stronach, nie wiedzą tak naprawdę co się czyta. Owa książka to poradnik, dla osób będących w toksycznych związkach, która i tak nie pomoże nikomu uciec. Dosłownie można rzec "Dobranoc".
OdpowiedzUsuńmmkoniczyna@gmail.com
Dla mnie rozczarowaniem było "Miasto kości". Tak dużo dobrych opini, a tak słabo wypadła w rzeczywistości. Wiem, że raczej po następne części nie sięgne, bo się zawiodłam.
OdpowiedzUsuńMoim największym rozczarowaniem była książka pt. "Córka Żywiołu". Do bólu przewidywalna i zwyczajnie mdła. To było takie nudne i systematyczne! Miłość po kilku dniach znajomości? "Kocham go, to nas zabije i zniszczy swiat, ale i tak będziemy razem". Litości. Tego najbardziej nie cierpię w romansach - bezgraniczniego i bezsensownego oddania. Miłości po kilku chwilach znajomości, gdy nawet się nie zna drugiej osoby. A ta książka po prostu odzwierciedliła wszystko, czego nie lubię.
OdpowiedzUsuńnatalya.sasaki@onet.pl
Pamiętam, jak pewnego dnia podekscytowana siostra podrzuciła mi książkę z komentarzem: świetna, przeczytaj koniecznie! Zaczęłam czytać... z początku jeszcze jakoś szło, ale zaczęły pojawiać się pierwsze zgrzyty. Bohaterka odchodzi od męża. Nie, żeby ją zdradził, uderzył lub choćby złe słowo powiedział! Jest fajny, przystojny (chyba są niedługo po ślubie) i całkiem w porządku ale... jej się odwidziało. W sumie to ma jakieś powody, ale autorka stwierdziła, że nie będzie czytelnikowi owych zdradzać, bo to są prywatne sprawy bohaterki i tak po prostu z butami w jej życie nie wypada wchodzić. Nie, no! Inna sprawa, że sama bohaterka widocznie nie zgadzając się z autorką i samą sobą sprzed kilkunastu stron postanawia przyczyny dyskretnie jednak wyjawić. Widocznie znowu jej się coś odwidziało. Sama nie wie czego chce, chyba czuje, że coś z nią nie tak, rzuca wszystko diabły i wyjeżdża do Włoch, żeby wszystko przemyśleć (głównie, żeby się odseparować od mężczyzn... do Włoch?! To sobie idealne miejsce wybrała). Tak się separuje, że nawiązuje romans, więc pakuje się ponownie... i dalej w ten deseń. Niekonsekwencja goni niekonsekwencje. Czytając miałam coraz większy odruch wymiotny, więc w połowie książki zaprzestałam katowania swojego umysłu. Książkę odłożyłam, siostrze grzecznie podziękowałam za rekomendację a w internecie co i rusz widziałam recenzje, jak to rewelacja, odkrycie roku i w ogóle...cud, miód i orzeszki. Może nie trafiłam z nią w swój odpowiedni czas? No cóż, wolę książki, które bez względu na wszystkie właściwości czasu i przestrzeni, w której żyję po prostu mi się podobają. Niektóre potrafię czytać wielokrotnie i odkrywać, że nie tracą przez to nic ze swoich wartości. Życie jest krótkie, więc nie zamierzam marnować czasu na dokończenie książki "Jedz, módl się i kochaj".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
beataalfa@wp.pl
Moim największym książkowym rozczarowaniem była powieść "Jeździec bez głowy" T. M. Reida. Bardzo polecana mi książka, głównie przez moją mamę, nie była wtedy łatwa do zdobycia. Kiedy ujrzałam ją na półce w pewnym antykwariacie, pomyślałam "Nareszcie!" i pełna ekscytacji kupiłam ją bezzwłocznie. Wróciłam do domu i pogrążyłam się w lekturze. Do tej pory nie wiem co mogłoby się spodobać w tej powieści. Przeczytałam jakieś dwieście stron, a mężczyzna na koniu jechał i jechał po stepie, poza tym bardzo niewiele się działo. Myślę, że gdybym nie zwątpiła tak szybko, to może jednak coś by mi się w tej powieści spodobało, jednak nie dane mi było doczytać jej do końca. Gdy jednak patrzę na to z perspektywy kilku lat, dochodzę do wniosku, że tylko autor odznaczający się niebywałym kunsztem pisarskim byłby w stanie napisać tak wiele, mając do dyspozycji tak okrojony świat przedstawiony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
kaena.faramone@gmail.com
Pochlebne recenzje w sieci, wspaniała okładka, która przykuwa wzrok, to wystarczy bym sięgnęła po książkę. Zaczynam się w nią zagłębiać, przewracam powoli kolejne strony i nie mogę uwierzyć, że czytam tą samą książkę, o której było tak głośno. Wydawcy musieli przekupić całą rzeszę ludzi, bo jak inaczej to wytłumaczyć? Może ja nie umiem dostrzec piękna książki? - Tak sobie to wmawiałam, i książkę zostawiłam niedoczytaną. Tak zakończyła się moja historia z książką: Blask - Alexandry Adornetto.
OdpowiedzUsuńriana@wp.pl
olaparnak@vp.pl
OdpowiedzUsuńDla mnie największym rozczarowaniem książki jest zdecydowanie tematyka miłosna. Ile można czytać banalne opowieści o szczęśliwej i idealnej miłości i namiętności. Może najwyższy czas opisać prawdziwe uczucie a nie dawać nadzieję młodym dziewczynkom na bajkową miłość.
lawendacorine@gmail.com
OdpowiedzUsuńDla mnie największym rozczarowaniem była niedawno czytana (a raczej niedoczytana) "Gorączka 2" Dee Shulman. Pierwsza część bardzo mi się podobała i miałam nadzieję na rozwój wątku podróży w czasie w drugim tomie. Niestety, druga część okazała się przepełniona miłością, bezsensownymi sprzeczkami i nieciekawymi wątkami z innymi bohaterami, które tylko "zapychały" fabułę. Lubię powieści z miłością głównych bohaterów, ale tutaj autorka przesadziła.
anika7@poczta.fm
OdpowiedzUsuń"Jedz, módl się, kochaj" to podobno Biblia dla kobiet. O jedzeniu jest de facto kilka stron, reszta jest o tym jak główna bohaterka przeżywa rozstanie z mężem i rozpacza po różnych toaletach. W części drugiej dochodzi rozpacz spowodowana niemożnością zaangażowania się w modlitwę. Dopiero cz.3 jest bardziej zbieżna z tytułem, niemniej jednak nie wiem co miałabym z tej książki wyciągnąć dla siebie.
No nie, no nie, no nie... Przeczytałam ostatnio podobno rewelacyjny ''bestseller''- Tego lata stałam się piękna. Miał być trójkąt, więc jak to bywa spodziewałam się dramatów, akcji i wszystkiego co najlepsze, a dostałam nie dość, że kiepską historię to bardzo słabo napisaną... Nie ratuje jej niestety nic i ja ze swojej strony nie polecam. :(
OdpowiedzUsuńnowotarska.agnieszka@o2.pl
Ps. Gratuluje 100.000 wejść!!
Książka, która bardzo mnie rozczarowała, to "Pragnienie" Carrie Jones . Zapowiadała się bardzo fajnie, i pierwsze kilka stron naprawę mnie wciągnęło, niestety później czytałam ją po prostu żeby skończyć. Akcja rozgrywała się bardzo powoli, momentami miałam wrażenie, że kilkanaście stron jest o tym samym, a zakończenie było bardzo przewidywalne i nie zaskoczyło. Z kolejnymi częściami tej serii jest podobnie, więc bardzo się zawiodłam.
OdpowiedzUsuńewka0930@wp.pl
Zachęcona tytułem i podtytułem, a także blurbem, sięgnęłam po książkę Jeana-Baptiste’a Hibona „Pijany z radości. Opowieść o życiu spełnionym”, ponieważ ucieszyłam się, że trafiłam na pozycję, która da mi wskazówki, rady do życia z niepełnosprawnością, pozycję, która da mi optymistycznego kopa i pomoże od strony psychicznej. I co tu dużo mówić, przeliczyłam się, bo dostałam autobiografię z dużą dawką religijności, refleksyjności i filozofowania. Nie ma w treści "hurraoptymizmu", którym można byłoby wywnioskować z tytułu. Ale i książka jakoś nie nastroiła mnie optymistycznie, nie podała pomocnej dłoni, nie dała rad i wskazówek, lecz zapamiętałam jedno – najważniejsze jest to, aby żyć nie MIMO niepełnosprawności, ale Z nią.
OdpowiedzUsuńmartucha180@tlen.pl
Banerek tutaj: http://atramentowomi.blogspot.com/p/konkursowo.html
Książką o której słyszałam niesłychanie wiele superlatywów a zarazem ogromnym rozczarowaniem były "Rywalki" Kiery Cas. Jestem ogromną fanką dystopii i uwielbiam książki o tej tematyce, dlatego zachęcona pozytywnymi opiniami sięgnęłam po tą pozycję. Jednak dość mocno się rozczarowałam. Główna bohaterka naprawdę mnie denerwowała i momentami wydawała mi się poprostu glupia, nawet fabuła nie została jakoś ciekawie rozwinięta, tylko strasznie mi się dłużyła.
OdpowiedzUsuńjuliawkielce@interia.pl
Rozczarowanie jest chyba najgorszym uczuciem, które towarzyszy czytelnikowi, gdy zagłębia się w tajniki książki. Moim największym tegorocznym rozczarowaniem jest powieść fantasy "Arion- ścieżka wybrańca", która totalnie powaliła mnie na kolana mocnym ciosem w delikatną wyobraźnię. Wyobrażacie sobie "Harry'ego Pottera", "Grę o tron", "Gwiezdne wojny" i "Hobbita" w jednym? Cóż, nie jest to udane połączenie, ponadto przy asyście bardzo gęstej fabuły, przez którą nie da się zwyczajnie oddychać i akcji zmieniającej się w grząskie błoto doprawdy ciężko jest to wszystko strawić, żeby przypadkiem nie odbiło się gorzkim rozczarowaniem.
OdpowiedzUsuńwoojteek@onet.eu
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńveroniqusia@gmail.com
W swoim książkowym życiu czytałam wiele pozycji, zarówno lepszych, jak i gorszych. Największym rozczarowaniem okazały się chyba "Rywalki" Kiery Cass. Marzyłam o tej książce, kiedy tylko dowiedziałam się o premierze, oczekiwałam rewelacyjnej, baśniowej powieści, a otrzymałam słabą, niedopracowaną dystopię. Wizja przyszłości Cass była śmiechu warta, rzekoma "baśniowość" drętwym stylem i nieprzemyślaną fabułą, a wszystko autorka doprawiła kiczowatym trójkątem i papierowymi, denerwującymi postaciami - zdecydowanie największe rozczarowanie (i najbardziej przereklamowana książka!).
Z ostatnio przeczytanych jest książka, która mnie rozczarowała, ponieważ po autorze, jakim jest Haruki Murakami, o którym szumi, który jest wydobywany na piedestały ostatnimi czasy (lub ja jestem niedoinformowana) przez media itp. spodziewałam się czegoś więcej- więcej kreatywności, nowych idei. Trafiłam na 'Na południe od granicy na zachód od słońca.' Po tytule spodziewałam się głębszego przekazu wykraczającego poza moją świadomość i postrzeganie wewnętrzne ludzkiej natury. Fabuła nie wniosła żadnego zaskoczenia i żadnego odczucia, że nie są mi znane takie motywy zachowań. Pewne zachowania postaci odbiegały nawet od mojej logiki i pojęcia o człowieczej psychice i nie dlatego, że były właśnie ''nowe'', ale jakby nieprzemyślane przez samego pisarza.Miałam wrażenie, że autor nie wniknął w swoich bohaterów, nie wczuł się odpowiednio, kiedy kreślił ich szkice. Toteż książka w całości nie poruszyła mnie emocjonalnie ani nie wprowadziła w stan refleksji, który traktuję jako lekcję, naukę. Pustka i brak tego typu wartości. Dryfowałam na wierzchu problemów poruszanych na stronach, mając nadzieję, że coś mnie jeszcze zaskoczy. A tu koniec, najlepsze z całego wydania - żywo niebieskie kartki z białymi , małymi samolotami. Odleciałam w rozczarowaniu do biblioteki oddać książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
freeride92@onet.eu
Do konkursu się nie przyłączę, ale gratuluję 100 000 wejść :)
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńMoim największym książkowym rozczarowaniem okazał się "Krzyk Ice Marku" Stuarta Hilla. Książka jest niezwykle przewidywalna już od pierwszych stron. Główna bohaterka ma tylko kilkanaście lat, ale już potrafi dowodzić oddziałami, zyskać sojuszników i pokonać nieprzyjacielskie wojska, jednocześnie chroniąc swoje państwo. Akcja jest schematyczna i przypomina wiele innych filmów, seriali i książek-niczym nie zaskakuje.
OdpowiedzUsuńelwira.flis@op.p
Moje największe książkowe rozczarowanie to "Sekret" Rhondy Byrne. Książka jest nudna i nie wnosi do życia nic nowego. To, co autorka przedstawia jako złoty środek na wszystkie problemy, to intensywne pozytywne myślenie. Nie podobało mi się, że "Sekret" skupia się głównie na bogactwie materialnym (tzn. pieniądze, domy, samochody itp.), a mniejszą uwagę poświęca się szczęściu emocjonalnemu.
OdpowiedzUsuńMój e-mail: coralinn2907@gmail.com
Pozdrawiam serdecznie :)
Największe rozczarowanie..."Zmierzch" Stephenie Meyer. sięgnęłam po książkę w czasie, gdy wszyscy zachwycali się losami jej bohaterów. I znalazłam w niej przesłodzoną historię rodem popularnych z romansów. On...piękny, młody z tajemnicą w tle, a ona...zwykła dziewczyna. I wielka miłość, która może znieść największe poświęcenia...jakie to wszystko przewidywalne. Tak się zraziłam do tej książki, że jej kolejnych części nie tknęłam o obejrzeniu filmu nie wspominając. Pozdrawiam. isabelle_29@o2.pl
OdpowiedzUsuńE-mail: aga18ilm@interia.eu
OdpowiedzUsuńKsiążką, która mnie rozczarowała, był debiut Aleksandry Kromp.
„Na skrzydłach czasu” składa się prawie z samych dialogów dotyczących niczego, opisy są taką rzadkością jak mięso w zupie podanej na stołówce, a autorka nie stara się zbudować żadnej atmosfery czy klimatu odpowiedniego do nadanej książce kategorii thillera. Jednego tej książce nie można odmówić – jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką pomysłowością w próbach wywołania u czytelnika stanu wzburzenia. To doprawdy wspaniałe, ileż silnych emocji jest w stanie wzbudzić niecałe 300 stron słów: od niepojętej irytacji, niedowierzania, zrezygnowania, poprzez zniechęcenie, chęć rozbicia książką jakiejś przeszkody na drodze, aż po ból brzucha wywołany litościwym śmiechem. Książkę polecam, co jak co, ale świetnie nada się w roli wyzwalacza skrajnych emocji, ponieważ jeśli chcesz się na czymś wyżyć – będzie idealna.
"Pięćdziesiąt twarzy Grey'a" - miało być perwersyjnie, sexownie, sensualnie. Słyszałam tyle o tej książce, że nie mogłam się jej doczekać. Ledwo dotrwałam do końca, czytałam i czytałam i czekałam na ten sex i perwersje, zamiast tego była nudna wymiana maili i teksty rodem z "Pamiętników Wampirów".
OdpowiedzUsuńtotamto83@gmail.com
Moim największym rozczarowaniem była Dżuma "Alberta Camus'a. Książka była okropnie nudna i wręcz ją zmęczyłam, czytałam ją najdłużej ze wszystkich książek w swoim życiu, bo prawie trzy tygodnie, co nigdy mi się nie zdarza. Fabuła w niczym mnie nie urzekła, bo ileż można pisać o jednym kazaniu, albo o grzebaniu ciał, któremu była przeznaczona oddzielna część książki. Nie trzeba nikogo nad wyraz bystrego, żeby po przeczytaniu kilku stron, wiedział kim jest narrator. Mimo, że książka ma ponoć charakter uniwersalny, odnosi się do różnego rodzaju zła i postawach ludzi względem niego, moim zdaniem była po prostu słaba, źle się ją czytało i przede wszystkim, jak dla mnie, nie przedstawiała w prawdziwy sposób postaw ludzi wobec np. wojny, bo tak na prawdę każdy człowiek jest inny i inaczej zachowałby się w danej sytuacji, więc książka nie może być uniwersalna względem charakterów milionów osób żyjących na tym globie.
OdpowiedzUsuńe-mail: ewaprokop44@interia.pl
Książka "Ruiny" autorstwa Scott'a Smith'a została mi polecona przez mojego polonistę w LO jako mocny horror. Opinia o wielu drastycznych scenach oraz, że czytelnik musi mieć mocne nerwy by przeczytać kolejną stronę, bardzo mnie zachęciły do jej przeczytania. Do skończenia tej książki faktycznie podchodziłam wielokrotnie, jednak nie ze względu na jej drastyczność, tylko przez zbyt fikcyjny scenariusz, który całkowicie mnie rozczarował i nudził.
OdpowiedzUsuńe-mail: ada.rohde@gmail.com
Wielkim dla mnie rozczarowaniem była książka ,, Uprowadzona,,. Dużo osób zachwycało się tą lekturą, ale dla mnie była denerwująca i nie mogłam się doczekać momentu w ktorym ona w końcu zaczyna darzyć go, co zdarzyło się dopiero na końcu i było ku temy tylko 2 zdania. Przyznaję, jestem fanką romansideł, dlatego tez tak książka była dla mnie wielkim rozczarowaniem.
OdpowiedzUsuńBob Marley. Nieopowiedziana historia króla reggae - Chris Salewicz. Niech dalej nie będzie opowiedziana, bo nie dałam rady. Wyjątkiem jest, żebym jakiejś książki nie przeczytała do końca, bo liczę zawsze na ostatnią stronę, która przewróci dana historię do góry nogami. Tym razem stanęłam na połowie i nijak dalej dojść nie mogę.
OdpowiedzUsuńJednym z kilku rozczarowań literackich była dla mnie książka Nory Roberts-"Koniec i początek". Jest to jedna z moich ulubionych autorek, tak więc rozczarowanie było podwójne. Liczyłam na dobrą powieść, taką która mnie rozbawi i zachwyci, a doznałam uczucia rozczarowania i chyba nawet trochę złości, że jest tak, a nie inaczej.
OdpowiedzUsuńKsiążka choć do długich nie należała, czytana była przeze mnie długo, i było to naprawdę męczące. Zdecydowanie nikomu nie polecam/
mail: dominika.justyna@poczta.onet.pl
baner: http://czytelniadominiki.blogspot.com/p/koknursy.html
Książką, która zdecydowanie mnie zawiodła jest "Arabska perła" Maha Gargash. Nie spodziewałam się, że osoby o pochodzeniu arabskim mają, aż tak trudny do zrozumienia tok rozumowania. Główna bohaterka bardzo zawiodła mnie swoim zachowaniem, brakiem walki o jej lepsze jutro. Wiedziałam, że arabskie kobiety są poddane swoim mężom, ale nie spodziewałam się, że do tego stopnia. Całą powieść czekałam, aż sprzeciwi się swojemu złemu losowi, jednak tak się nie stało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, olciaa1011@gmail.com
Dla mnie największym książkowym rozczarowaniem stało się „Pięćdziesiąt twarzy Greya” autorstwa E.L.James. To była najbardziej nudna i irytująca książka jaką w życiu przeczytałam, aż szkoda mi teraz tylko straconego na nią czasu. Najbardziej kluczowym momentem w tej powieści było jak CHRISTIAN ciągle powtarzał : „Ana, nie zagryzaj wargi, przecież wiesz, jak to na mnie działa!”. Coś okropnego. Szczerze mówiąc jestem ogromnie zdziwiona, że na podstawie tego dzieła kręcą film (fabuła pasuje raczej do filmu pornograficzego).
OdpowiedzUsuńsikorska.ewa93@gmail.com
Dla mnie największym książkowym rozczarowaniem stało się „Pięćdziesiąt twarzy Greya” autorstwa E.L.James. To była najbardziej nudna i irytująca książka jaką w życiu przeczytałam, aż szkoda mi teraz tylko straconego na nią czasu. Najbardziej kluczowym momentem w tej powieści było jak CHRISTIAN ciągle powtarzał : „Ana, nie zagryzaj wargi, przecież wiesz, jak to na mnie działa!”. Coś okropnego. Szczerze mówiąc jestem ogromnie zdziwiona, że na podstawie tego dzieła kręcą film (fabuła pasuje raczej do filmu pornograficzego).
OdpowiedzUsuńsikorska.ewa93@gmail.com
Książką którą się rozczarowałem był "Doktor Sen" Stephena Kinga. Brak w niej jakiejkolwiek emocji jak z np. "Lśnienia" albo z "1408". Antagoniści są tutaj zepchnięci do roli drugorzędnych a główna bohaterka jest jak superman to bez sensu. Rozczarowało mnie że na końcu książki brak jakiegoś mocnego akcentu, dramatu. majeski666@o2.pl
OdpowiedzUsuńNajwiększe rozczarowanie wiązało się z „Buszującym w zbożu” autorstwa Salinger’a. Czytanie jej było moim obowiązkiem, ponieważ ta prześwietna pozycja pełna przekleństw i hipokryzji ze strony głównego bohatera, istniała na liście lektur szkolnych. Jednak moja frustracja osiągnęła apogeum dopiero na lekcji polskiego, gdzie moja klasa omawiała ponadczasowość i geniusz tej książki…
OdpowiedzUsuńemail gracja 313@tlen.pl