Każdy z nas czasem potrzebuje
odprężenia, odpoczynku po ciężkim dniu. Lekkiego i przyjemnego
oderwania od rzeczywistości, który dostarczy miłych wrażeń. W
takich chwilach z przyjemnością sięgam po romanse, które nie
wymagają nadmiernego skupienia, nie prowokują do myślenia, ale za
to idealnie pozwalają zrelaksować się.
„Gra o miłość” to trzecia część
książki „Układ doskonały” Jennifer Probst, w której autorka
skupia się na losach Kariny Conte i Maximusa Graya. Dziewczyna od
najmłodszych lat durzyła się w najlepszym przyjacielu brata, który
miał dla niej dużo sympatii, ale nie ukrywał, że darzy ją
wyłącznie braterską miłością. Z biegiem lat młodzieńcze
uczucia ostygły. Kiedy los ponownie skrzyżował losy tych dwojga,
Karina była już młodą, niezależną i pewną siebie kobietą,
świadomą własnych pragnień. Staż w rodzinnej firmie pod okiem
pierwszej miłości wywołuje wspomnienia, a zachowanie Maksa
prowokuje dziewczynę do kokieterii i złożenia mężczyźnie
niemoralnej propozycji. Ale czy człowieka twardo stąpającego po
ziemi i kierującego się w życiu własnymi ideami będzie stać na
poddanie się „chwili” i popłynięcie na falach pożądania?
Autorka zabiera czytelnika w magiczną
podróż do krainy uczuć, namiętności i rodzinnych sekretów.
Wystawia na pokuszenie mężczyznę z zasadami, stawiając na jego
drodze Karinę, która niczym tornado wpada w jego poukładane życie
wprowadzając chaos i poruszając najgłębsze zakamarki duszy.
Udowadniając, że z niektórymi żywiołami wygrać się nie da, a
walka, najwyżej opóźni to, co nieuniknione.
Wydarzenia śledzimy z perspektywy
głównych bohaterów, mamy dostęp do ich myśli, odczuć oraz
tragających nimi wątpliwościami i dylematami, a to bardzo ułatwia
zrozumienie ich postępowania, choć nie zawsze łatwo jest zgodzić
się z ich decyzjami. Karina ma jasno określony cel, a jej
determinacja sprawia, że prze do przodu, nie zawsze grając fair
play. Natomiast Maks toczy wewnętrzną walkę między pragnieniami a
powinnościami. Choć czasem odnosi zwycięstwo, w dłuższej
perspektywie czasu okazuje się ono pyrrusowe.
Sami bohaterowie wykreowani są w
bardzo ciekawy sposób. Nie brakuje im charakteru i wyrazistości i
co najważniejsze, daleko im do ideałów – nie są pozbawieni wad i
popełnią błędy. Każde z nich posiada bagaż doświadczeń, który
w dużym stopniu wpłynął na ich podejście do życia i poglądy na
wiele spraw. Karina ujęła mnie swoją otwartością, uporem i
przenikliwością, która pozwalała jej dostrzec niewidzialne dla
innych informacje. Maks to typowy twardziel, który boi się
zaangażować i dopuścić do głosu swoje serce, gdyż jest
przekonany, iż tylko płytkie relacje i przelotne związki z
kobietami uchronią obie strony przed zranieniem.
Autorka posługuje się lekkim stylem,
który sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie. Nie
potrzebuje wielu słów, żeby stworzyć odpowiedni nastój.
Momentami jest naprawdę gorąco, a uczucia wiszące w powietrzu są
bardzo namacalne. Niemęczące opisy pobudzają wyobraźnię i
wywołują odpowiednie reakcje w czytelniku. W tej powieści na brak
emocji trudno narzekać, gdyż chwile szczęścia przeplatają się
ze smutkiem, bólem, rozczarowaniem, złością i żalem.
Nie będę ukrywać, że fabuła jest
przewidywalna, a rozwoju wypadków łatwo się domyślić. Jednak
sięgając po ten gatunek literacki nie oczekuję dramatycznych
zwrotów akcji i niespodzianek, powodujących mętlik w głowie. W
romansach szukam miłości, namiętności i magii uczuć,
wywołujących ciepło na sercu, wzruszenie i łzy.
„Gra o miłość” to lekka, ciepła
i porywająca lektura, która dostarcza czytelnikowi sporej dawki
romantyzmu, wrażeń i emocji. Pozwala oderwać się od
rzeczywistości i przeżyć magiczne chwile. Idealna na długie
jesienne wieczory.
Cytat „(...) mężczyźni są takimi prostakami, że wystarczy powłóczyste
spojrzenie albo kołysanie biodrami, by ich mózgi przestały działać.”
Ze strony Wydawnictwa:
Carina Conte od lat durzy się w Maxie Grayu, najlepszym przyjacielu i
partnerze biznesowym swojego starszego brata Michaela. Właśnie obroniła
dyplom MBA renomowanej uczelni i została przyjęta na staż w Dolce
Maggie, filii znakomicie prosperującej, należącej do jej rodziny firmy
piekarniczej z Mediolanu. Na czele amerykańskiej sieci piekarń stoi nie
kto inny, jak Max Gray. Niestety, to się chyba nigdy nie zmieni: Max
ciągle traktuje stażystkę jak małą dziewczynkę, brzydkie kaczątko
pomiędzy jej pięknymi starszymi siostrami, i prawie jej nie zauważa. Aż
do pewnej konferencji, na której tych dwoje musi dzielić jeden wspólny
pokój... Max, forsowany przez hołdującą tradycji matkę Cariny, nie czuje
się gotowy do małżeństwa – to z kolei w dziewczynie wywołuje furię.
Tytuł: Gra o miłość
Autor Jennifer Probst
Wydawnictwo: Akapit Press
Liczba stron:350
Liczba stron:350
Data wydania: 2013-10-17
Link do książki:http://www.akapit-press.com.pl/sklep/p-326-Gra_o_milosc
Jeśli się skuszę, to na pierwszą część oczywiście :P
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ogromnej ochoty. Powiedz mi jeszcze, czy to są dalsze losy bohaterów z ,,Układu doskonałego'', czy może jakaś odrębna historia?
OdpowiedzUsuńCzasem i mi zdarza się sięgnąć po tego typu lektury :) Lekkie i przyjemne :)
OdpowiedzUsuńZa romansami nie przepadam, ale czasem można w nich znaleźć najprostsze prawdy życiowe, ten cytat o mężczyznach świadczy o tym najlepiej :-))
OdpowiedzUsuńDokładnie to samo pomyślałam :)
Usuńwydaje się niezła:D ale ostatnio dałam sobie spokój z łańcuszkami, bo muszę dokończyć serie, które zaczęłam:D
OdpowiedzUsuńniedawno czytałam recenzję "Układu doskonałego" i nabrałam ochoty na jej przeczytanie. A co za tym idzie kolejnych dwóch części również ;))
OdpowiedzUsuńJeśli będę potrzebowała takiego relaksu to mam nadzieję, że będę pamiętać o tej książce.
OdpowiedzUsuńMyślę, że chętnie poczytałabym ją, ale raczej w wakacje :).
OdpowiedzUsuńRomans nie jest moim ulubionym gatunkiem, może właśnie dlatego że jest do bólu przewidywalny, dlatego ten typ literatury nie trafia do mnie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że po takiej literaturze nie powinno się oczekiwać nie wiadomo czego. Rozrywka i tyle.
OdpowiedzUsuńFiu, fiu. Z chęcią bym ją przeczytała. :)
OdpowiedzUsuńPs. Świetna recenzja. ;)
oj, chcę przeczytać :D
OdpowiedzUsuńCzasem warto przeczytać coś lekkiego, ale w tej chwili mam wiele książek w planach :)
OdpowiedzUsuń