niedziela, 18 września 2016

Czasem słowa są niepotrzebne

Temat uczuć i namiętności pojawia się w literaturze już od starożytności i na przestrzeni dziejów zawsze cieszył się dużym zainteresowaniem pisarzy. I trudno się temu dziwić, skoro miłość to jeden z najpiękniejszych darów, jaki możemy ofiarować drugiemu człowiekowi. O miłości niewątpliwie zostało powiedziane już wiele, dlatego w dzisiejszych czasach dotykanie sfery uczuć wcale nie jest zadaniem łatwym i wymaga od autorów nie tylko pomysłowości i kreatywności, ale również odwagi. I choć wielu podejmuje zagadnienie, tylko nielicznym udaje się stworzyć historię niesztampową, odbiegającą od schematów i oszałamiającą czytelnika. Ale czy warto przemierzać morze romansów by odnaleźć urzekającą i niepowtarzaną perłę?

„Bez słów” to powieść Mii Sheridan – amerykańskiej autorki bestsellerów „New York Timesa”, „USA Today” i „The Wall Street Journal” pasjonującej się w tworzeniu miłosnych historii o ludziach, którzy są sobie przeznaczeni. Głównymi bohaterami powieści są Archer Hale i Bree Prescott, których drogi krzyżują się w małym miasteczku. On mieszka tu od zawsze, ona zaś poszukuje bezpiecznego azylu pozwalającego odzyskać spokój i poukładać życie na nowo. Każde z nich dźwiga pokaźny bagaż doświadczeń, ale czy dziewczyna z przeszłością i chłopak bez przyszłości rzeczywiście mają szansę na wspólne szczęście?


Archer jest miejscowym outsiderem wiodącym żywot w samotni blisko lasu. Tragedia, która dotknęła jego rodzinę wstrząsnęła mieszkańcami Pelion, jednak z biegiem lat współczucie zaczęło się zacierać, a chłopak stał się zepchniętą na margines miejscową osobliwością, na którą nikt nie zwraca większej uwagi. Bree, która nie zna przeszłości młodzieńca trudno jest zrozumieć jego zachowanie, a początkowa ciekawość szybko zmienia się w fascynację. Ale czy dziewczyna znajdzie sposób by przedrzeć się przez warstwy nieufności, niedostępności i dzikości, którymi chłopak zasłania się przed innymi?

Mia Sheridan boleśnie doświadcza wykreowane postacie, krzywdzi je by następnie dać szansę na szczęście. Zarówno Archer, jak i Bree mają za sobą bardzo bolesną przeszłość, traumatyczne przeżycia, które odmieniły ich życie na zawsze. I choć oboje w pewnym momencie decydują się na ucieczkę, to z czasem uświadamiają sobie, że by podążać wspólną drogą muszą stawić czoło nękającym ich demonom. Zadanie niełatwe, a jest jeszcze trudniej, kiedy w najbliższym otoczeniu znajdują się osoby mające powody by aktualny porządek rzeczy pozostał bez zmian. Ale czy podejmując walkę na wielu frontach można mieć nadzieję na pełne zwycięstwo? Czy też trzeba liczyć się z pewnymi stratami i wybrać kompromis?

Historia Bree i Archera zaczyna się sztampowo – dwoje młodych ludzi wpada na siebie by wypełnić swoje przeznaczenie. Miłość przychodzi nieproszona w najmniej odpowiednim momencie i jeszcze bardziej komplikuje i tak już zagmatwane życie bohaterów, jednocześnie dając szansę na coś wspaniałego i niezwykłego. Tak, to już kiedyś było i nie będę ukrywać, że pisarka osadziła powieść na schematycznym szkielecie, ale z drugiej strony trudno jest tworzyć romans nie powołując do życia dwóch osób, nie krzyżując ich dróg i nie wprawiając serc w rezonans. A jednak Mii Sheridan udało się stworzyć opowieść poruszającą, niepowtarzalną i zaskakującą. Jestem pod wrażeniem nie tylko pomysłu, ale również przemyślanej konstrukcji wątków, pozwalającej nie tylko na nasycenie fabuły tajemnicami i intrygami, ale również zależnościami sprawiającymi, że epizod Bree i Archera jest tylko jednym z elementów historii mającej swój początek wiele lat wcześniej.

Mia Sheridan niewątpliwe zna przepis na poruszającą i zapadającą w pamięć książkę. Wie, że oprócz kreacji bohaterów i głównego trzonu wydarzeń trzeba zadbać o wątki poboczne i tło przedstawionych wydarzeń. W wiarygodny sposób prezentuje mieszkańców, mechanizmy oraz zależności dominujące w małej lokalnej społeczności. Wie również, że przepisem na miłość nie jest lukier i słodycz, a drobne, delikatne gesty uświadamiające, że nie piękne słowa, a czyny, nawet te najdrobniejsze są największym dowodem uczuć. Muszę również wspomnieć o emocjach i budowaniu napięcia – autorka nie potrzebuje wielu słów by wywołać w czytelniku różnorodne, często skrajne odczucia i narazić jego serce na tachykardię a oczy na potok łez. Nie zapomina również o silnej zależności między miłością a seksem i tym samym dotyka sfery erotycznej, ale robi to w niewulgarny i smaczny sposób.

W moim odczuciu „Bez słów” to jedna z niewielu pereł, jakie można zaleźć na morzu romansów. Historia poruszająca i porywająca, a przy tym nieprzesłodzona i pobudzająca do refleksji. Jeśli lubicie niebanalne podróże literackie i macie apetyt na miłość w bardzo ciekawym wydaniu powinniście wybrać się do Pelion na spotkanie z Bree i Archerem. Gorąco polecam.

Cytat: "Przyniosłeś ciszę, najpiękniejszy dźwięk, jaki słyszałam, bo cisza była tam, gdzie byłeś ty."

Ze strony wydawnictwa:
 
Czasem słowa nie są potrzebne, by wyrazić, co kryje się w sercu.

Czy są takie rany, których miłość nie zdoła uleczyć?

Archer, obarczony niewypowiedzianym cierpieniem, mieszka w swojej samotni blisko lasu. Jest przekonany, że tylko tyle mu zostało.

Do sennego, pobliskiego miasteczka przybywa Bree. Dziewczyna liczy na to, że w końcu odnajdzie rozpaczliwie poszukiwany spokój. Gdy spotyka Archera, jej początkowa nieufność zamienia się w rosnącą fascynację outsiderem. Próbując przedrzeć się przez warstwy niedostępności i dzikości, jakimi Archer przez lata zasłaniał się przed innymi, Bree powoli rozbiera go z kolejnych tajemnic.

Czy budzące się w ciszy uczucie uwolni ich od bolesnej przeszłości?

Tytuł: Bez słów
Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2016-03-30
Liczba stron: 384
Za książkę dziękuję Wydawnictwu: Otwarte

12 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą w zupełności. „Bez słów” to jedna z niewielu pereł, jak można zaleźć na morzu romansów. Całkowicie skradła moje serce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach tę książkę. Czuję, że mnie wciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna i poruszająca książka - bardzo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo głośno jest o tej książce, może kiedyś też sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny raz jestem jakaś inna. Ja "Bez słów" przeczytałam. Miła lektura, nie powiem, że nie, ale żeby zawładnąć moim sercem? Nieee... Jak dla mnie książka na raz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam od razu inna, przecież nie wszystkie publikacje muszą wpisywać się w nasze gusta i robić na nas wrażenie. W moim przypadku autorka trafiła w samo sedno, dlatego ja do książki najpewniej "powrócę"

      Usuń
  6. Mocno zachęciłaś mnie do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Od kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam mam na nią wielką ochotę jak tylko ją dorwę to od razu się za nią zabieram :)

    Blog o książkach

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa recenzja, książka nawet mnie intryguje

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam na regale i czeka w kolejce, aż ją przeczytam.
    Po twojej recenzji mam chęć przesunąć wszystkie zaplanowane książki i dobrać się do "Bez słów" :D
    Pozdrawiam serdecznie
    http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Koniecznie muszę zdobyć egzemplarz dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. To już kolejna bardzo pozytywna recenzja tej książki, a ja jakoś nie mogę się do niej przekonać ;)

    OdpowiedzUsuń