środa, 25 marca 2015

Historia miłości tak głębokiej, że przetrwała wieki

Każdy z nas czasem potrzebuje odprężenia, odpoczynku po ciężkim dniu. Lekkiego i przyjemnego oderwania od rzeczywistości, który dostarczy miłych wrażeń. W takich chwilach z przyjemnością sięgam po romanse, które nie wymagają nadmiernego skupienia, nie prowokują do myślenia, ale za to idealnie pozwalają zrelaksować się.

„Prawdziwa miłość” to pierwszy tom cyklu "Trylogia panien młodych z Nantucket" autorstwa Jude Deveraux – amerykańskiej pisarki, dobrze znanej czytelnikom z romansów historycznych. Główną bohaterką powieści jest świeżo upieczona absolwentka architektury – Alix Madsen, która dostaje nieoczekiwaną propozycję spędzenia roku na urokliwej wyspie Nantucket. I choć początkowo nie jest przekonana do wyjazdu, to bieg wydarzeń sprawia, że zaproszenie Adelaide Kingsley wydaje się idealnym antidotum na złamane serce. Dziewczyna podejmuje wyzwanie, ale kiedy na miejscu spotyka swojego idola – sławnego architekta Jareda Montgomery'ego nie wie, że to dopiero początek niespodzianek jakie szykuje jej los.


Alix postanawia wykorzystać rok z z dala od domu na przygotowanie się do egzaminu końcowego i nabrania dystansu do własnego życia, ale czy bliska obecność architektonicznego guru nie pokrzyżuje jej planów? Oczywiście odpowiedź nasuwa się sama, ale możecie mi wierzyć, że atrakcyjny Jared i jego dziwne zachowanie to najmniejszy z problemów studentki. Z upływem dni dziewczyna utwierdza się w przekonaniu, iż zapis w testamencie bliskiej przyjaciółki matki nie był wcale przypadkowy. Ale dlaczego Adelaide zależało by pojawiła się w tym miejscu? I jakie duchy przeszłości kryje stary dom?

Jude Deveraux usnuła fascynującą i romantyczną opowieść o miłości, która przychodzi nieproszona i odmienia życie dwojga ludzi. W ciekawy sposób splotła losy bohaterów i uwikłała ich w sieć zależności, tajemnic i rodzinnych sekretów. Połączyła przeszłość z teraźniejszością i zabrała czytelnika w podroż balansującą na granicy rzeczywistości i świata metafizycznego. I choć zaczyna się niewinnie, to z każdą kolejną stroną robi się coraz bardziej tajemniczo i intrygująco.
 
Autorka posługuje się lekkim i przyjemnym w odbiorze stylem, nie naszpikowała fabuły zbędnymi detalami. W sprytny sposób rozbudza ciekawość czytelnika podając mu strzępy informacji, karmiąc niedopowiedzeniami i pozostawiając go z pytaniami bez odpowiedzi. I choć z biegiem stron wszystko zostaje wyjaśnione, to ta niewiedza sprawia, że od lektury trudno się oderwać.

„Prawdziwa miłość” to lekki, ale bardzo porywający romans, który pozwala doświadczyć różnorodnych wrażeń i emocji. Autorka oparła fabułę na ciekawym pomyśle i nie skupiła się wyłącznie na rozwoju relacji między bohaterami. Trochę zabrakło mi chemii między postaciami i nie czułam uczuć wirujących w powietrzu. Ale tę stratę pisarka wynagrodziła mi niesztampową intrygą i zagadkami z przeszłości, które dodawały powieści pikanterii.

Książkę polecam każdej dziewczynie, która ma ochotę na dużą dawkę romantyzmu w ciekawym wydaniu i szuka w romansach czegoś więcej niż miłości i namiętności. Wielbicielkom tajemnic i rodzinnych sekretów, których ujawnienie może zmienic wszystko.

Za książkę dziękuję portalowi Interia360.pl

16 komentarzy:

  1. Oho, recenzujesz dla Interii. A książka zachęciła mnie tym starym domem i tajemnicą, jaką w sobie kryje, choć w sumie spodziewam się przewidywalnej fabuły. W każdym razie - okładka ciekawa. Pozdrawiam.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam twórczości pani Deveraux, ale już któryś raz słyszę to nazwisko. Może kiedyś się skuszę, bo na razie do "Prawdziwej miłości" mnie nie ciągnie :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę czytałam i bardzo mi się podobała. Ja po prostu lubię takie romantyczne historie z metafizyką w tle.

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowieść o miłości - przeczytam zawsze i wszędzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O nie, nie, nie :) Zupełnie nie moje klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aktualnie nie czuję głodu na lektury "lekkie i przyjemne", ale miewam takie okresy, więc nie wykluczone, że kiedyś siegnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Już pisałam na innym blogu, że się skuszę :) I że nie wiem o co chodzi z tą wyspą, ale przewija się ona przez wiele książek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię czasami się zrelaksować przy takich książkach, więc będę mieć na uwadze ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem zainteresowana :) czuję że to coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyjemna lektura, owszem, ale starsze książki Jude są jednak o wiele lepsze. Tu język jest fatalny, no i rzuca się w oczy fakt, że autorka nie ma pojęcia o pracy architektów.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pewnie, że przeczytam :) lubię takie obyczajówki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, tak dawno czytałam jakikolwiek romans, że nawet nie wiem kiedy :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Czasami siegam po romoanse. Jednak nigdy nei trafilam na ten jeden super mega wypasiony. Ale czasami warto sie skusic na cos czego w zyciu nie widzialam :D No nic...moze kiedys i to do mnei trafi :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że to jest seria, których mam bardzo wiele rozpoczętych dlatego teraz szukam czegoś co zacznie i zakończy się w jednej książce.

    OdpowiedzUsuń