Nikt z nas nie lubi pasożytów. Na samą myśl, że jakiś obcy organizm postanowił zamieszkać nasze ciało czujemy bunt. Tym bardziej trudno nam sobie wyobrazić nieprzyjaciela, który nie tylko opanował nasze ciało, ale i umysł, odbierając nam wszystko, co składało się na nas samych, na to kim jesteśmy i kim byliśmy
W powieści „Intruz” Stephenie Meyer zabiera czytelnika do świata przyszłości, który zostaje opanowany przez obce byty- Dusze, które przybyły na Ziemię, aby powstrzymać ludzi przed ich niszczycielska działalnością wobec planety. Każda dusza wszczepiona do organizmu żywiciela ( człowieka), opanowuje jego ciało i umysł i tym samym staje się jego władcą. Akcja powieści rozpoczyna się w momencie, kiedy większość świata została już opanowana przez najeźdźców, a ci, którym udało się uniknąć strasznego losu muszą się ukrywać. Jednymi z pozostałych są Melanie i jej brat Jamie. Wszystko układa się dobrze, aż do dnia, w którym Melanie wpada w ręce nieprzyjaciela, a w jej ciało zostaje wprowadzona dusza imieniu Wagabunda. Zabieg przebiegł prawidłowo, ale z biegiem czasu okazuje się, że świadomość Melanie nie ma zamiaru poddać się bez walki, ale też ma pewne zamiary wobec swojego intruza. Na pozór obie mają jeden cel- odnaleźć pozostałych rebeliantów i choć powody ich działania są tak odmienne, każda z nich będzie musiała podjąć ogromne ryzyko.
Autorka dopracowała wykreowaną rzeczywistość w każdym szczególe, zadbała o solidne fundamenty i każdy detal, a to w znacznym stopniu ułatwiało czytelnikowi poruszanie się po tym świecie. Barwne i plastyczne opisy sprawiały, że momentami miałam wrażenie, że oglądam album z fotografiami, a moja wyobraźnia nie musiała się wysilić, ponieważ wszystko miałam podane na przysłowiowej tacy.
Bohaterowie mają charakter, nie są wyidealizowani, a to dodaje im wiarygodności. Najłatwiej było mi zrozumieć główną bohaterkę Wagabundę ( Wandę) i Melanie ponieważ pierwszoosobowa narracja dała mi dostęp do ich myśli, emocji i odczuć. Obie zamknięte w jednym ciele toczyły ze sobą walkę, kłóciły się, ale też momentami musiały ze sobą współpracować, czasem jedna musiała zaufać drugiej, a niekiedy musiały wypracować kompromis. Ich portrety psychologiczne były doszlifowane w każdym szczególe, a to powodowało, że nie miałam problemu ze zrozumieniem: podejmowanych przez nie decyzji, dylematów i zmian jakie w nich zachodziły. Pozostali bohaterowie też bardzo dobrze osadzeni są w swoich rolach, a ich zachowanie nie budzi wątpliwości Polubiłam ich wszystkich, ale moje serce skradł wujek Jeb, który ujął mnie swoją mądrością i otwartym umysłem.
Muszę przyznać, że „Intruz” to jedna z lepszych książek jakie czytałam i choć akcja powieści rozwija się powoli, to mnie to nie przeszkadzało ponieważ wolniejsze tempo pozwoliło mi lepiej zrozumieć zasady i mechanizmy rządzące w stworzonym przez autorkę świecie. Bardzo podobały mi się wewnętrzne potyczki Melanie i Wandy oraz zestawienie ze sobą tak odmiennych osobowości. Książka niewątpliwie porusza wiele ważnych kwestii, a autorka pod płaszczykiem wydarzeń zwraca uwagę czytelnika na takie wartości jak: miłość, przyjaźń, poświęcenie, zaufanie, lojalność... i zmusza go do refleksji. Przez pryzmat dusz pozwoliła spojrzeć nam na nas samych: jacy jesteśmy i jak postępujemy.
Sięgając po lekturę „Intruza” nie spodziewałam się wrażeń, jakie zafundowała mi autorka, Uwielbiam, kiedy książki rozczarowują mnie w ten sposób, kiedy dostaję, to czego nie oczekiwałam, kiedy nastawiam się na lekką lekturę, a dostaję historię, która porusza mnie do głębi, wciąga do swojego świata i sprawia, że nie mam ochoty go opuścić. Myślę, że tej powieści warto poświecić czas i choć na pierwszy rzut oka jej objętość może przerażać, możecie mi wierzyć, że na koniec okaże się, że to i tak za mało
Cytat "Dusza to chyba odpowiednie określenie. Niewidzialna siła kierująca ciałem.”
Ze strony Wydawnictwa:
Świat został opanowany przez niewidzialnego wroga. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich normalne życie. Jedną z ostatnich niezasiedlonych, wolnych istot ludzkich jest Melanie. Wpada jednak w ręce wroga, a w jej ciele zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Intruz bada myśli poprzedniej właścicielki ciała w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów..
Tytuł: Intruz
Autor: Susan : Stephenie Meyer
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 560
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 560
Data wydania: 2013-04-04
Link do książki:http://publicat.pl/dolnoslaskie/oferta/beletrystyka-dla-mlodziezy-15/intruz-okladka-filmowa_65,6174,6377.html
Za książkę dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat
Mam nadzieje, że ta książka tocoś więcej niż "Zmierzch" po liftingu. Zresztą - autorka i tak zawsze będzie kojarzyła mi się z tą okropną trylogią. Trudno będzie jej przełamać mój schemat myślenia.
OdpowiedzUsuń"Intruz" to zupełnie inna bajka i muszę przyznać, że zdecydowanie lepsza od poprzedniej serii, ale jeżeli nie dasz jej szansy to się nie przekonasz
UsuńNatomiast, co do skojarzeń że "Zmierzchem" doskonale Ciebie rozumiem
Niestety, mam podobnie. Bez względu na wszystko już stereotypowo podchodzę do tej pani i raczej nie pokuszę się, żeby przeczytać.
UsuńCzytałam i oglądałam Intruza, bardzo mi się podobał, oczywiście książka jest ciekawsza, wiadomo w filmie nie można pozwolić sobie na detale, ale jedno i drugie godne uwagi.
OdpowiedzUsuńMiałam jedno podejście do tej książki, które było nieudane, ale na pewno jeszcze kiedyś sięgnę po tę historię.
OdpowiedzUsuńIntruza czytałam krótko tuż po jego premierze. ostatnio byłam też na filmie i obie rzeczy oceniam na plus.
OdpowiedzUsuńTa autorke skresliłam, ale mysle, ze dam jej jeszcze szanse
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto tym bardziej, że 'Intruz" to ta lepsza seria
Usuńnie wiem od ilu miesięcy piszę, że lada moment powinnam dorwać tę książkę w swoje ręce... koleżanka ma mi pożyczyć i nie pożycza od samej zimy :/
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki.
OdpowiedzUsuńCzytałam i muszę przyznać, że książka jest świetna
OdpowiedzUsuńNie mój klimat, ale lektura wydaje się interseująca
OdpowiedzUsuńA ja wciąż zastanawiam się, dlaczego wciąż nie przeczytałam...
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam naprawdę długo u siebie ale jeszcze jakoś nie mam na nią ochoty... :)
OdpowiedzUsuńJa też czasem do niektórych lektur długo dojrzewam
Usuńhehe ja też o "Intruzie" dzisiaj opublikowałam post :D
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka lat temu:) Rozważam przypomnienie sobie lektury przy okazji jej ekranizacji:))
OdpowiedzUsuńObawiałam się przed lekturą, że to będzie na tym poziomie, co "Zmierzch", ale cieszę się, że dałam Stephenie Meyer jeszcze jedną szansę. To jest nieporównywalnie lepsza powieść, bardziej dopracowana, ciekawsza historia, bohaterowie. Książka jest naprawdę dobra, pomijając styl, który w niektórych momentach może nie jest najwyższych lotów. Naprawdę mi się spodobała ;)
OdpowiedzUsuńA ja mam odwrotnie niż scatterflee. Zmierzch doceniłem, i to bardzo, mimo początkowego odruchu na nie (http://andrew-vysotsky.blogspot.com/2012/01/zmierzch.html). Teraz jednak nie mam jakoś przekonania, by po jej kolejne powieści sięgać, sam nie wiem dlaczego. Twoja recenzja trochę mnie zachęciła i wciągam Intruza na listę. Zobaczymy kiedy załapie się na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i oglądałam film. Bardzo podobała mi się ta książka. Autorka pokazała nam się zupełnie z innej strony. :)
OdpowiedzUsuń